wtorek, 31 grudnia 2013

Życzenia+ krótkie opowiadanie.

 Siemanko. Chciałabym wam wszystkim życzyć Szczęśliwego, Nowego Roku. Coś mnie naszło żeby napisać krótkie opowiadanie. Oto ono. Są bohaterowie. Powiem, że to jakby opowieść o mnie. Stąd wzięło się imię Evelyn, a Charlotte( imię zmyślone), to moja przyjaciółka. Max( imię zmyślone) to jej młodszy brat. 
 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bohaterowie
Imię- Evelyn
Nazwisko-Harris
Wiek- 18 lat
Ksywki- Eve (Iw), Lyne (Lajn)
Imię- Charlotte
Nazwisko- Wood
Wiek- 18 lat
Ksywki- Charlie (Czarli)
 Imię- Max
Nazwisko- Wood
Wiek- 16 lat
Ksywki- Maxi
I R5
 -------------------------------------------------------------------------------------
 Las Vegas, 27 grudnia, 20.00
~~Narrator~~
- Po co tu przyszliśmy?- zapytała Charlotte swojej przyjaciółki.
- Chodźcie.- powiedziała Evelyn i pociągnęła swoich towarzyszy pod klub. 
- Mam ważniejsze sprawy niż imprezowanie.- oznajmił Max.
- Słuchaj koleś. Ratuje ci tyłek, więc rób co mówię. Jasne?- zdenerwowała się Eve.
- A mam wybór.- zapytał szesnastolatek.
- Nie. Wchodzimy do środka. Wy siadacie przy jakimś stoliku, a ja spróbuje zdobyć kasę.
- Dobra. powiedziała Charlie.
Evelyn była ubrana tak, a Charlotte tak. Weszli do środka i się rozdzielili. Evelyn ruszyła do stołu do gry w pokera. Dołączyła się do gry. Wokół stolika zebrało się wiele osób. Między nimi była pewna piątka. Wszyscy dziwili się, że ta młoda dziewczyna wygrywa. Gra skończyła się po godzinie. Evelyn miała dwa razy więcej pieniędzy niż potrzebne było Maxowi. Evelyn odeszła od stolika i po kryjomu podała brunetowi połowę zarobionych pieniędzy. Ten wyszedł z klubu. Nastolatkowie nie wiedzieli jednak, że ktoś im się przygląda. Evelyn i Charlotte postanowiły zostać w klubie. Rozmawiały jakiś czas. 
~~Riker~~
Przyglądałem się dziewczynom siedzącym stolik dalej. Moi bracia również. Tylko Ratliff był zajęty rozmową z moją siostrą. Nagle do dziewczyn podszedł jakiś facet. Wyglądał jakby był w moim wieku. Usłyszałem ich rozmowę, a raczej żądanie mężczyzny.
- Słuchaj mała, albo dasz mi kasę, albo pożałujesz.-powiedział zdenerwowany.
- Jakim prawem mi rozkazujesz?- zapytała dziewczyna wstając.- Nie mam zamiaru oddawać ci moich pieniędzy. Nie moja wina, że jesteś słaby w tą grę.
Chłopak uderzył dziewczynę w twarz, a ta upadła na fotel i zemdlała. Bez namysłu wstałem i podszedłem do kolesia. Walnąłem go z pięści w nos. Poczułem, że jest pod wpływem alkoholu. Rzucił się na mnie i tak zaczęła się nasza walka. Kątem oka widziałem, że ktoś zadzwonił na policję. Rydel i towarzyszka poszkodowanej usiłowały ją obudzić. Nie udawało im się to więc zadzwoniły na pogotowie. Chłopcy próbowali nas rozdzielić, ale nie przerywaliśmy. Ten koleś zasłużył. Do klubu wbiegła policja. Zabrała w faceta i przesłuchali mnie i kilka innych osób. Pojechali. Po kilku minutach przyjechała karetka. Zabrali dziewczynę. Jej przyjaciółka prosiła by mogła pojechać razem z nią jednak oni się nie zgodzili. Odjechali, a my podeszliśmy do dziewczyny.
- Możemy cię podwieźć.-powiedziała moja siostra.
- To miłe, ale chyba pójdę na nogach.- oznajmiła dziewczyna.
- Nie wygłupiaj się. Jest 22.00.- powiedział Ross.
- Chodź. Nic ci nie zrobimy.- zaśmiałem się.
Po półgodzinie byliśmy na miejscu. Weszliśmy do szpitala. Czekaliśmy jeszcze pół godziny. Potem musieliśmy wracać do hotelu. Charlotte została. Gdy wychodziliśmy zauważyłem, że dziewczyna się budzi. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie lekko zdziwiona. Zamknąłem drzwi. Gdy byliśmy w hotelu spakowałem swoje rzeczy, ponieważ jutro mieliśmy wracać do Los Angeles.
Los Angeles, 28 grudnia, 15.30
~~Evelyn~~
Zaraz gdy wyszłam ze szpitala musieliśmy wrócić do Los Angeles. Obecnie siedziałam na plaży z Charlie. Spojrzałam na dziewczynę. Przez jakiś czas nie spuszczała z czegoś oczu. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam szóstkę nastolatków. Wśród nich poznałam chłopaka ze szpitala. 
- Charlie, czemu oni byli z tobą w szpitalu?- zapytałam przyjaciółki.
- Zawieźli mnie do szpitala. Ten blondyn w niebieskiej koszuli pobił tego, który cię uderzył.
Jeszcze jakiś czas przyglądałam się mu aż zobaczył, że ktoś na niego patrzy. Odwrócił się i spojrzał na nas. Moja przyjaciółka widząc jego minę, pociągnęła mnie za rękę i ruszyła w ich kierunku.
- Hej, pamiętacie nas?- zapytała.
- Jasne. Jestem Rydel, a wy?
- Jestem Charlotte, ale mówcie mi Charlie, a to jest Evelyn.
- Miło mi poznać. To Ellington, ale mówcie mu Ratliff, to Riker, Rocky, Ross i Ryland.- mówiąc to pokazywała na poszczególnego z chłopaków.
Spędziliśmy mnóstwo czasu i zaprzyjaźniliśmy się.
       
         Miesiąc później.
Minął miesiąc, a my staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę (Max też). Najbardziej z chłopaków zaprzyjaźniłam się z Rikerem, a Charlie z Rossem. Oni, a także Rydel i Ratliff mieli się ku sobie. Niestety R5 musiało wyjechać na trzy miesiące do rodziny. Odwieźliśmy ich na lotnisko. Pożegnaliśmy się z wszystkimi. Oni wsiedli już do samolotu. Ja musiałam pożegnać się jeszcze z Rikerem. Przytuliliśmy się z całej siły. Gdy skończyliśmy się przytulać Riker zrobił coś czego się nie spodziewałam. Po prostu mnie pocałował. Trwalibyśmy w pocałunku dłużej, ale ktoś nam przerwał. Tym kimś była stewardesa.
-Nie ważne co się stanie, nie ważne czy się zakochasz, proszę cię o jedno, nie zapomnij o mnie- powiedział i wsiadł do maszyny.

niedziela, 29 grudnia 2013

Happy Birthday Ross!!!!!!

Jak sam tytuł wskazuje, dziś urodziny obchodzi Ross Lynch. Życzymy mu wszystkiego najlepszego!!!!!!!!!!! Teraz kilka zdjęć naszego solenizanta.







Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
Efelin♥

piątek, 27 grudnia 2013

~~Coś o czym pisałam pod dwódziestym rozdziałem~~

No więc. Mam zamiar założyć jeszcze jednego bloga. Blog ten będzie o Vanessie. Ona będzie główną bohaterką, ale R5 też będzie tam występowało. Również będą bohaterami pierwszoplanowymi. Będą też inne osoby. Czasem (albo często) będę nawiązywać do Polski. Na razie nie powiem,do którego konkretnie miasta. Wszystko w swoim czasie. To będzie inna historia. Za chwilę zamieszczę ankietę, w której zapytam kiedy mniej, więcej mam zacząć bloga.  Dobra. To na razie tyle. Prawdopodobnie będę jeszcze o tym pisać.
Efelin♥

PS-Zapraszam do czytania rozdziału nr 20, który jest poście pod spodem.

|
|
|
|
|
|
|
\\\///
\\//
\/

Rozdział 20


Rozdział 20
*Oczami Rikera*
Wróciłem do bramy gdzie czekali na mnie moi bracia. Po ich minach domyśliłem się, że wszystko widzieli. Ruszyliśmy w milczeniu do domu. Gdy doszliśmy na miejsce otworzyłem drzwi. W salonie usłyszałem krzyki Rydel. Domyśliłem się, że chce uciec Ellingtonowi. Udałem się tam razem z chłopakami. Gdy weszliśmy do pomieszczenia zastaliśmy Ratliffa, który trzymał moją siostrę przerzuconą przez ramię (wiecie o co chodzi- Efelin♥).
- Ratliff postaw mnie.- krzyczała Rydel.
- Nie mam takiego zamiaru mała.
- Ross idź po aparat.- szepnął Rocky.
Blondyn pobiegł i po chwili wrócił z kamerą w ręku.
- Rób im te zdjęcia puki nas nie widzą.-szepnął Ryland.
Ros zaczął pstrykać foty. Trwało to dobre kilka minut, aż Rydel nas zobaczyła.
- Ratliff, przez ciebie zapewne za jakieś pięć minut pojawimy się na twitterze i facebooku.
- Oooo tak.- zaśmiałem się.
- Rocky, łap aparat!-krzyknął rozbawiony Ross.   
Chłopak pobiegł do swojego pokoju z aparatem i zamknął się na klucz. Wrzucił zdjęcia na facebooka i twittera. Dopiero gdy skończył otworzył drzwi. Wtedy całą piątką wpadliśmy do środka .
- A może pokaż im co wrzuciliśmy wczoraj.-zaśmiał się Ross.
- Dobry pomysł.-odpowiedział szatyn i pokazał wszystkim nagranie.
Było na nim widać jak Rocky popycha Ratliffa, a on upada na Rydel, a temu wszystkiemu przyglądam się ja i Van (porąbane zdanie- Efelin). Rydel i Ell zaczęli krzyczeć na Rossa i Rockiego jednocześnie ich dusząc.
- Kameruj ich.-szepnąłem do Rylanda.
- Wyładował się.- odpowiedział.
- Akurat teraz? Dobra idę do siebie.
Udałem się do swojego pokoju zamknąłem się na klucz by nikt mi nie przeszkadzał.To jednak na nic się zdało, bo po chwili do drzwi ktoś zapukał.
- Riker, otworzysz?- zapytała Rydel.
- Nie.- burknąłem.
- Otwieraj albo zawołam Ratliffa.- powiedziała mniej łagodnie.
- Ktoś mnie wołał?- zapytał szatyn.
- On nie chce otworzyć.
- Może ma jakiś powód.
- Chce się dowiedzieć co się tam działo!- krzyknęła Rydel.
- Ok. Czyli mam otworzyć te drzwi?- zapytał.
- Nie trzeba. Sam otworzę.- sprzeciwiłem się.
Otworzyłem drzwi i wpuściłem ich do środka.
- Co chcecie wiedzieć?
- Co się tam działo, bo chłopaki udają, że nic nie wiedzą.-poskarżyła się moja siostra.
Oparłem się o drzwi i zacząłem mówić.
- Vanessa kazała nam czekać przy bramie. Ale jak już była przed drzwiami to poszedłem za nią i schowałem się pod schodami. Oni zaczęli się kłócić. W końcu nie wytrzymałem i się wtrąciłem. On ją dotknął tam gdzie nie powinien. Zauważyłem, że nie jest z tego zadowolona i tak jakoś wyszło, że powiedziałem, że jestem jej chłopakiem. On nie uwierzył więc ją pocałowałem. Kazałem mu iść, ale zanim poszedł jeszcze mi groził. Później Vanessa na mnie krzyczała. Dowiedziałem się, że mnie nienawidzi.-skończyłem swój monolog.
Zsunąłem się po drzwiach i spojrzałem na siostrę, i przyjaciela.
- Od początku czułem, że coś jest nie tak z tym Mitchellem, ale Rydel mi nie wierzyła.
- Zamknij się Ratliff.-ochrzaniła go Delly.- Podoba ci się?- zapytała mnie.
- Ale kto?-zapytałem zdziwiony.
- Vanessa.
- Co?? Ja... Ten... Idę coś zjeść.-palnąłem.
- Nie wyjdziesz stąd póki nie powiesz nam całej prawdy.- zaśmiał się złowieszczo Ellington zamykając drzwi na klucz.
- Dobra! Podoba mi się!!! Zadowoleni?!
- Nie musisz tak krzyczeć.-zaśmiała się Rydel.- Wreszcie się przyznałeś.
- To ty wiedziałaś?-zdziwiłem się.
- Odkąd miałeś jedenaście lat.-przyznała.
- A ja domyśliłem się gdy zobaczyłem jak ją przytulasz.- oznajmił Ratliff.
Byłem pod wrażeniem. Nie spodziewałem się tego po Ellingtonie.
- Serio??- zapytałem.
- Może tego po mnie nie widać, ale szybko się orientuje w sprawach miłosnych.
- To zrób coś, żeby Ross i Laura byli razem.- zaśmiała się Rydel.
- Da się zrobić, madame.-powiedział.
Ryd miała minę pt. ,,What?".
- Ell, możesz mi oddać klucz?
- Jasne. Trzymaj.-powiedział i podał mi przedmiot.
- Poczekajcie tu na mnie, za chwilę przyjdę.-oznajmiłem.
W głowie miałem plan zemsty. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem ich na klucz.
- Riker? Co ty robisz?- krzyczała Rydel.
- Wykorzystałem to, że Ratliff nie umie otwierać zamkniętych drzwi od środka i was zamknąłem. To wasza kara.-zaśmiałem się złowieszczo.
- Jak stąd wyjdę, to uduszę cię własnymi rękami!- krzyknęła moja siostra.
- Miłej randki. Otworzę was rano.
- Co? A gdzie my mamy niby spać?- zapytał Ellington.
- Na łóżku.-odpowiedziałem jakby to było oczywiste.
- Razem??- krzyknęli oboje.
- Tak.
Poszedłem do salonu. Tam siedzieli moi bracia.
- Podoba ci Vanessa?- zapytał Ross.
- Co?
- Słyszeliśmy.-oznajmił Ryland.
- To po co się pytacie?
- Bo nie wiedzieliśmy jak ci powiedzieć, że jej powiemy.- zaśmiali się szaleńczo.
- Jak jej powiecie to ja powiem Laurze, Stefanie i Peyton, że się w nich bujacie.
- To... Nie... Idę coś zjeść.-powiedzieli w tym samym momencie.
- Wiem, że wam się podobają. I przy okazji powiedziałem to samo gdy Ryd mnie zapytała o Van.
- A gdzie jest Rydel i Ellington?-zapytał Ross.
- Zamknąłem ich u mnie w pokoju. Za karę.-powiedziałem.- Wypuszczę ich dopiero rano.
- To gdzie oni będą spać?- zapytał Rocky.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego z miną ,, Serio Rocky? Serio?".
- Razem??-krzyknął.
Kiwnęliśmy tylko głowami na ,,tak". Spojrzałem na zegarek. Była 15.47. Postanowiliśmy obejrzeć telewizję. Akurat leciała jakaś komedia. Oglądając zapomniałem o swoich problemach.

*Oczami Vanessy* (po odejściu chłopaków)
Laura widziała i słyszała całe zajście, więc nie miałam po co kłamać. Rozmawiając o wszystkim Lau zadała mi pytanie, którego się nie spodziewałam. 
- Podobał ci się ten pocałunek.
- Skąd ci to przyszło do głowy. Przestań zadawać mi takie głupie pytania.-oznajmiłam i wyszłam z pomieszczenia. Powoli ruszyłam do salonu. Gdy już tam byłam zaczęłam pisać SMS-a. Po chwili usłyszałam, że już doszedł. Uśmiechnęłam się pod nosem. Włączyłam telewizję i zaczęłam oglądać jakąś komedię, 
*Oczami Laury*
Gdy Vanessa wyszła dostałam SMS-a. Zdziwił mnie fakt, że jest od niej. Ale jego treść mnie ucieszyła. Była taka: ,, Oczywiście, że mi się podobało. ;) Ale nie powinien tego robić. >_<." Poszłam do salonu gdzie była moja siostra.
- Serio?-zapytałam.
- Serio, ale go nienawidzę.-odpowiedziała.
- Znowu?-zapytałam znudzona. 
- Gdyby mnie nie pocałował byłoby dobrze.-uśmiechnęła się.
Ja jej czasem nie rozumiem. Usiadłam koło niej i zaczęliśmy oglądać film. 

*Oczami Ratliffa*
Już od dwóch godzin siedziałem z Rydel w pokoju Rikera. Blondynka cały czas chodziła zdenerwowana po pokoju.
- Uspokoisz się wreszcie?- zapytałem wkurzony.- Mi również nie podoba się to, że muszę siedzieć z tobą w pokoju zamiast na przykład grać na konsoli z chłopakami, ale nie wariuję tak jak ty.
Spojrzałem na dziewczynę i dopiero teraz zrozumiałem co powiedziałem. Po policzku Rydel popłynęła łza, ale szybko ją starła. Pobiegła do łazienki Rikera i zamknęła się na klucz. Usłyszałem cichy płacz. Podbiegłem do drzwi i zapukałem. 
- Rydel, przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć. 
- Ale powiedziałeś. 
- Rydel, proszę otwórz drzwi.
- Odczep się człowieku!!-krzyczała przez łzy. 
Załamałem się. Nie chciałem jej doprowadzić do płaczu. 
- Rydel otwórz, albo sam otworzę.
- Nie potrafisz. Nie masz przy sobie swoich ,,narzędzi''. 
- Chcesz się przekonać?- zapytałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi. 
 Wziąłem się więc do pracy. Po dziesięciu minutach otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka i zastałem Rydel siedzącą pod ścianą między półką, a prysznicem. Podszedłem. Dziewczyna wstała. Była oparta o ścianę. Podszedłem bliżej. Dzieliło nas kilka centymetrów.
- Wybacz Delly.- szepnąłem i starłem dłonią ostatnią łzę z jej policzka. Dopiero teraz uzmysłowiliśmy sobie jak blisko siebie stoimy. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Pierwszy raz poczułem coś czego nie umiem opisać.
------------------------------------------------------------------
Cześć. Dziś rozdział dodaje w terminie. Brawa dla mnie. Dawno nie dodawałam nic w określonym czasie, ale to wcale nie jest takie proste. Jestem w szóstej klasie. Ostatni rok z moją klasą. Przed przerwą świąteczną pisaliśmy próbny test kompetencji. Wyszedł mi bardzo dobrze (38/40). Teraz postaram się pisać co tydzień, a jeśliby mi się to nie udało będę was informować. Jest jeszcze jedna sprawa, ale o tym później. W osobnym poście. Mam nadzieję, że święta minęły wam wesoło. To tyle. 
Efelin♥ 


poniedziałek, 23 grudnia 2013

~Wesołych Świąt~

Hej. Z okazji, że jutro Wigilia chciałabym życzyć wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku. 

Mikołaja w kominie, prezentów po szyję.
Dwa metry choinki, cukierków trzy skrzynki.
Przed domem bałwana, sylwestra do rana.
Pysznej wigilijnej kolacji i mnóstwa atrakcji.


Życzy Efelin♥

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 19

Rozdział 19

*Oczami Vanessy*
          Pojechałam do kilku sklepów i zamówiłam wiele rzeczy. Wróciłam do domu. Z godzinę miała przyjechać ciężarówka. Zadzwoniłam do Rydel, by powiedzieć, żeby Ell dziś do nas nie przychodził. Kazałam Laurze wyjść gdzieś. Umówiła się więc z przyjaciółkami i poszły na kręgle. Zostałam sama. Po kilku minutach przyjechała ciężarówka. Dwóch mężczyzn zaniosło wszystkie meble i inne rzeczy do jednego z pustych pokoi. Wzięłam z tamtąd puszki z czarną i zieloną farbą i zaniosłam je do pokoju Ratliffa. Później poszłam do garderoby się przebrać. W końcu wybrałam. Wróciłam do pokoju Ella i zaczęłam malować ściany, ale zrozumiałam, że sama nie dam rady. Postanowiłam zadzwonić po pomoc, a mówiąc pomoc chodzi, o któregoś z Lynchów. Wybrałam numer Rockiego.
R- Hej.
V- Hej Rocky. Masz czas? Potrzebuje pomocy.
R- Niestety nie.
V- A Ross?
R- Nie ma go, ale Riker umiera z nudów. haha.
V- Dlaczego zawsze on ma czas?
R- Tak jakoś. heh. Po co ci pomoc?
V- Muszę pomalować pokój Ratliffa, ale sama nie dam rady.
R- Aha. To co? Riker ma przyjść?
V- No nie wiem.
R- Serio Van? Przecież potrzebujesz pomocy.
V- No dobra. Niech przyjdzie.
R- Ok. Powiem mu. Na pewno się ucieszy.
V- Ok. Zaraz, co??
R- Yyy. Paaa.
Po tych słowach Rocky się rozłączył. Dalej nie wiem o co mu chodziło. Pozostało mi tylko czekać na przyjście Rikera.
*Oczami Rikera*
Siedziałem sobie i umierałem z nudów. Nagle stanął przede mną uśmiechnięty Rocky.
- Siema stary. Lubisz pomagać. A tym bardziej lubisz pomagać ładnym dziewczynom, nie?
- No, a co?
- Musisz pomóc Van w malowaniu.
- Ok!!!- krzyknąłem i aż podskoczyłem.- Idę się przebrać.- dodałem i pobiegłem do pokoju. Ubrałem się tak. Potem ruszyłem do domu Marano. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili Van mi otworzyła. 
- Hej.- przywitałem się.
- Hej.- odpowiedziała i wpuściła mnie do środka.
Poszliśmy do pokoju Ella. Vanessa pokazała mi jak będziemy malować. Wzięliśmy się do roboty. Oczywiście nie obyło się bez chlapania farbą. Skończyliśmy o 16.05. Byliśmy cali ubrudzeni.
*Oczami Vanessy*
- Idź na dół, a ja się przebiorę.-powiedziałam gdy skończyliśmy sprzątać.
Poszłam do garderoby i ubrałam się tak. Gdy skończyłam zeszłam do salonu gdzie miał na mnie czekać Riker. To dziwne, że go nie lubię a spędzam z nim dość sporo czasu. Jeśli nic nie zepsuje to może znowu się zaprzyjaźnimy. Razem z blondynem wyszliśmy z domu. Postanowiłam przejść się do Lynchów. Musiałam pogadać  Rydel i Ellem. Po pięciu minutach doszliśmy do domu chłopaka. Weszliśmy do środka. Udaliśmy się w stronę salonu gdzie było całe rodzeństwo Lynch i Ell,. Gdy weszliśmy wszyscy popatrzyli na nas. A dokładniej na Rikera.
- Idę się przebrać - powiedział widząc miny rodzeństwa.
Przywitałam się z wszystkimi i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Po chwili wrócił Riker ubrany w to.
- Dalej nie wiem co on ma z tymi koszulami- szepnęła mi do ucha Rydel.
Zaczęłyśmy się śmiać. Rikera zdziwiło nasze zachowanie. Po chwili usiadł między mną, a Rydel i objął nas ramionami domyślając się, że z niego się śmiejemy. Jeszcze bardziej zaczęłyśmy się śmiać , ale on to zignorował. Siedział dalej obejmując nas i oglądając film. Ściskał coraz mocniej.
- Ał! Riker!- krzyknęłyśmy razem z Rydel.
- O co chodzi?- udawał głupka.
- Jak się tak przytulasz to boli.- powiedziała Rydel.
- Serio? Nie wiedziałem.- powiedział bardzo przekonująco.
Co jak co, ale dobry z niego aktor. Przytulił nas mocno.
- Ał. O co ci chodzi?- zapytałam.
- Z czego się śmiałyście?
- Z twojej koszuli.- powiedziała Rydel.
- A co z nią nie tak?
- Bo zastanawiałyśmy się z Van czemu cały czas nosisz koszule.
Riker się zarumienił.
- Em... No po prostu tak lubię... No.- powiedział.
- Nie sądzimy, że nie lubisz, ale na pewno jest jeszcze jakiś powód.- dociekałam.
- Nie ma.- powiedział.
Po jego minie widziałam, że nie chce o tym mówić więc skończyłyśmy temat. Spojrzałam na zegarek.
- Muszę już iść.- powiedziałam wstając.
- Oszalałaś?! Nie puszczę cię tak późno samej do domu!- krzyknął Riker.
- Ale ja muszę iść.- tłumaczyłam mu.
- Nie, nie musisz. Dziś zostajesz na noc u nas.- powiedział stanowczo.
- Ale co na to wasi rodzice?- zapytałam.
- Nie ma ich.- dołączyła do niego Delly.
- No, ale...
- Nie ma żadnego ,,ale".- nie dali mi dokończyć.
Chodź, pokażę ci pokój, w którym będziesz spała.- Riker pociągnął mnie za rękę.- Rydel, daj jej jakąś piżamę.
Poszliśmy do jakiegoś niebieskiego pokoju.
- To rozgość się. Rydel pewnie zaraz przyjdzie.-powiedział i wyszedł.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozglądać. Po chwili do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę.- powiedziałam.
Do pokoju weszła uśmiechnięta Rydel.
- Tu masz piżamę. Mam pomysł. Przebierz się, i pójdziemy do salonu coś pooglądać. Ja też idę się przebrać. Zaraz tu przyjdę. Przebrałam się w to.
Po chwili do pokoju weszła Rydel ubrana tak.
- To co idziemy na dół?- zapytała.
- Jasne. 
Poszłam do salonu, a Ryd udała się do kuchni. Po chwili wróciła z dwoma talerzami jajecznicy. Delly włączyła super film. Zjadłyśmy kolację. Po chwili do salonu wpadli Ell i Riker w samych bokserkach.
- Co znowu?- zapytała Rydel.
- Rocky goni Ellingtona.- powiedział Rik.
- A ty co?
- On mi pomaga.-powiedział Ell.
Do pokoju wbiegł Rocky. Wykorzystując to, że Ell go nie widzi popchnął go, a Ratliff wylądował na Rydel. Przez chwilę patrzyli na siebie jak zahipnotyzowani, ale w końcu się obudzili i zarumienili. Ellington wstał z Rydel, a potem pomógł jej. Chłopcy wyszli i znowu zostałyśmy same.
- To co? Idziemy spać?- zapytała Delly.
- Jasne.
- A może będziesz spała ze mną w pokoju. Mam bardzo wygodne materace.
- Świetny pomysł.
Poustawiałyśmy materace w pokoju Ryd i położyłyśmy się na nich. Przed zaśnięciem długo rozmawiałyśmy.
          Następnego dnia
Rano obudziłam się równo z Delly. Przebrałyśmy się i poszłyśmy do kuchni zrobić tym szaleńcom śniadanie. Gdy skończyłyśmy, do kuchni wparowali chłopcy przyciągnięci zapachem naleśników. Usiedliśmy do stołu zjedliśmy. Spojrzałam na zegarek. Było dość późno i powinnam wracać do domu. Już miałam wstać gdy nagle zadzwonił mój telefon.
ROZMOWA TELEFONICZNA
Laura- Van, to ty?
Vanessa- Coś się stało?
L- Przyjdź. Mitchell dobija się do drzwi i krzyczy.
V- Co?? Jak to Mitchell??
L- No, Mitchell. Wracaj szybko.
V- Dobra, już idę.
L- Nie, jednak nie wracaj. On jest zdolny do wszystkiego.
V- Muszę. Nie mogę pozwolić by ci coś zrobił.
L- To ucieknę tyłem.
V- Nie, już idę.
(Koniec rozmowy)
Pobiegłam do salonu gdzie byli wszyscy.
- Muszę szybko wracać do domu. On tam... on stoi... Laura dzwoniła!-krzyknęłam.
- Mitchell?- krzyknęli wszyscy.
- Takkk!!!
- Idziemy z tobą!!-krzyknęła Rydel.
- Tak idziemy, ale ty zostajesz siostra.-powiedział Riker.
- Co? Czemu??
- Bo jesteś moją młodszą siostrzyczką i jak ci się coś stanie to będzie moja wina i powiem Rockiemu, żeby mnie udusił.
- Nie obchodzi mnie to.-krzyczała Rydel.
- Ryland, zostajesz z nią.- Riker był niebłagany.
- Przecież dobrze wiesz, że nie potrafię jej przypilnować. Ucieknie mi.- powiedział najmłodszy.
- Ja mogę z nią zostać.-oznajmił Ratliff.
- Ok, to my idziemy.- powiedział Rocky.
Zanim wyszliśmy usłyszałam jeszcze , że Ellington mówi do Rikera ,, Jak się nie będzie chciał od niej odczepić to masz mu mocno przywalić. Za mnie, za siebie i za chłopaków." Odpowiedzi jednak nie usłyszałam. Ruszyliśmy szybko do mojego domu. Powiedziałam chłopakom, żeby poczekali na mnie obok bramy wjazdowej tak, by Mitchell ich nie widział. Jednak nie wiedziałam, że ktoś idzie za mną. Podeszłam do drzwi frontowych gdzie stał brunet.
- Czego tu szukasz?!- krzyknęłam.
- Ciebie.-odpowiedział.- Musimy porozmawiać.
- Nie mamy o czym!- odpowiedziałam.
- Właśnie, że mamy!- powiedział i podszedł bliżej.   
- Właśnie, że nie macie.-usłyszałam za sobą męski głos.
Gwałtownie się obróciłam stając jednocześnie tuż obok Mitchella. Przede nami stał Riker.
- Nie będziesz mi rozkazywał.- powiedział zdenerwowany Mitchell.
Przysunął się do mnie bliżej i dotknął poniżej pasa (tam gdzie nie powinien). Rik to zauważył i popchnął go do tyłu.
- Zostaw ją!- krzyknął Riker.
- Bo co?!- zapytał Mitchell.
- Bo ona jest ze mną.-powiedział blondyn.
Dobrze, że nie widzieli mojej miny.
- Coś nie wierzę.- oznajmił Mitchell.
- Nie wierzysz? To patrz.- powiedział Riker i mnie pocałował.
Po kilkunastu sekundach skończył.
- A teraz wynoś się stąd.- oznajmił.
- Jeszcze się policzymy Lynch!-krzyknął zanim odszedł.
- Co to było??!!-krzyknęłam.
- Tak jakoś wyszło.-powiedział chłodno.
- Jesteś gorszy niż myślałam. Nienawidzę cię. Idź sobie.
Słysząc moje słowa poszedł ze spuszczoną głową. Weszłam do domu gdzie była zszokowana Laura.
----------------------------------------------------------------------
Hej. Co u was? Dawno nie było rozdziału i za to przepraszam. Myślę, ze teraz dam radę napisać rozdział w terminie. Życzę wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Jeszcze raz pzrepraszam.
Efelin♥
 

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Informacja dot. rozdziału.

Cześć, chciałam was tylko poinformować, ze rozdział będzie najprawdopodobniej 20.12. Przykro mi, ale mam dużo na głowie. No to tyle. Wybaczcie. ;)
Efelin♥

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 18

Rozdział 18

*Oczami Vanessy*
          Gdy goście wyszli poszłam zrobić śniadanie. Razem z Laurą zjadłyśmy naleśniki. Po skończonym posiłku poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Weszłam na facebooka, a tam miałam mnóstwo powiadomień. Weszłam w jakiś link i okazało się, że to nagranie. 
- O, nie!!- krzyknęłam gdy skończyłam oglądać.
Weszłam na jakąś stronkę plotkarską i tam znalazłam zdjęcie. Po chwili do drzwi zadzwonił dzwonek. Pobiegłam otworzyć. Po drugiej stronie stał zdenerwowany Mitchel. 
- Co to ma znaczyć??- krzyknął i podał mi stos gazet.- Zrywam z tobą!!

*Oczami Rikera*
Dziś gdy byliśmy u dziewczyn zadzwonił do nas jakiś mężczyzna i chciał przeprowadzić z nami wywiad. Zgodziliśmy się. Teraz już jesteśmy na miejscu. Zastanawiam się tylko po co chciał się spotkać. Weszliśmy i usiedliśmy na kanapie. Ja Ell i Rydel siedzieliśmy z przodu a Ross i Rocky z tyłu. Zaczęliśmy wywiad.
- Witamy. Dziś gościmy u nas zespół R5.-powiedział dziennikarz.
- Hej.-powiedział Rocky.
- Mam do was kilka pytań. Po pierwsze. Wchodziliście dziś na internet lub oglądaliście telewizję?
- Nie. Nie mieliśmy czasu. Byliśmy na urodzinach naszej przyjaciółki.-powiedziała Rydel.
- Vanessy Marano?
- Tak.
- Na internecie pokazał się pewien filmik. Dotyczy on jej urodzin. Był kręcony przez kogoś kto stał przed domem i kręcił wszystko z okien.-powiedział mężczyzna, a my otworzyliśmy szeroko oczy.- Obejrzyjmy to.-dodał.
Puścił filmik, na którym była nagrana cała nasza gra w butelkę.
- Na tym filmiku widać, że Riker całował się z Vanessą, Rocky śpiewał piosenkę dla jej kuzynki i Ross całował się z Laurą. Co powiecie na ten temat?
- Graliśmy wtedy w ,,Prawda czy wyzwanie". To wszystko nic nie znaczyło.- powiedziałem.
- Więc przeczytajmy komentarze znajdujące się pod filmem.
Pisało tam coś takiego,, To chyba znaczy, że będzie Raura" lub ,, Riker i Vanessa do siebie pasują" oraz ,, Widać, że Rocky coś czuje do tej dziewczyny" i ponad to ,, Zobaczcie na minę Ellingtona gdy Rydel powiedziała, że zerwała z chłopakiem". Gdy przeczytaliśmy ostatni komentarz Ellington i Rydel spojrzeli na siebie, lecz potem szybko odwrócili wzrok. Gdy wywiad się skończył wybiegliśmy z budynku i pojechaliśmy do domu. Przebraliśmy się i postanowiliśmy pójść do domu Marano, żeby omówić sprawę. Dziewczyny pewnie zdążyły się dowiedzieć o całej sprawie. Już dochodziliśmy na miejsce gdy z ich domu wyszedł zdenerwowany Mitchel. Widząc nas podszedł do mnie i powiedział:
- Nie zbliżaj się do niej. Jasne??
- Bo co? Zabronisz mi?-zapytałem.
Już miał mnie uderzyć, ale złapałem go za nadgarstek i zgiąłem jego rękę tak, że klęczał na ziemi. Później minąłem go bez słowa i podszedłem razem z rodzeństwem i Ellem do drzwi.

*Oczami Laury* (jakiś czas wcześniej)
Siedziałam w salonie gdy zadzwonił dzwonek. Słyszałam, że Vanessa otworzyła więc nawet nie wstawałam. Po chwili do salonu weszła Van i Mitchel. Chłopak krzyczał i podał nam stos gazet. Na każdej z nich na okładce były zdjęcia z wczorajszej imprezy. Chciał, żeby Van mu wytłumaczyła czemu całowała Rikera. Moja siostra opowiedziała mu wszystko, ale on i tak nie wierzył. 
- Ale ona mówi prawdę.- poparłam ją.
- Nie wcinaj się suko!-krzyknął Mitchel.
- Nie pozwalam ci się tak odzywać do mojej siostry. - powiedziała Van.
- Jak? ,,Suko"?- zapytał.
- Koniec z nami! Wyjdź z tego domu i nigdy nie wracaj!!- krzyknęła ponownie moja siostra.
Chłopak bez słowa wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Razem z Van podeszłyśmy do okna przez, które widać co dzieje się przed domem. Zobaczyłyśmy, że idą do nas Lynchowie i Ell. Mitchel podszedł do Rikera i coś mu powiedział. Blondyn coś mu odpowiedział. Mitchel chciał go uderzyć,  ale Rik był szybszy i zgiął rękę bruneta tak, że ten klęczał. Później razem z rodzeństwem minęli go i zadzwonili do drzwi. Poszłam otworzyć. Vanessa ruszyła za mną. Otworzyłam drzwi i zapytałam.
- O co poszło?
- O Van.-oznajmiła Rydel.
- Wejdźcie.-powiedziała moja siostra i wpuściła ich do środka.
Poszliśmy do salonu. Wszyscy oprócz Vanessy usiedli. Ona udała się do kuchni. Wiedziałam, że jest jej ciężko. Po chwili wróciła. Po jej minie widziałam, ze chce wszystko opowiedzieć.
- On...on tu przyszedł i zaczął krzyczeć, że go zdradziłam. Potem podał mi te gazety.-mówiąc to podała gazety reszcie.- Wytłumaczyłam mu jak to było, ale on mi nie uwierzył. Laura stanęła w mojej obronie, a on zaczął ją przezywać. Mówiłam, żeby przestał, ale on dalej to robi. Zerwałam z nim. On mnie nie kochał, prawda?
Gdy powiedziała ostatnie zdanie wszyscy spuściliśmy wzrok. 
- Wiedziałam.-powiedziała.
Spojrzała na każdego z osobna. Gdy doszła do Rikera wiedziała, że coś ukrywa. Przecież znała go tyle lat.
- Riker? Ty coś wiesz.-powiedziała.
- Nie! No coś ty?!
- Riker!-krzyknęła.
- No bo on cię zdradzał!-krzyknął.
- Skąd to wiesz?-zapytała moja siostra.
- Kiedyś jaki byłem na imprezie. On też był. Ale nie sam tylko z jakąś dziewczyną. Nie widział mnie. Wolę nie mówić co się tam działo.-powiedział.
- Czemu nie powiedziałeś?-zapytała Van.
- Nie uwierzyłabyś. Przecież zawsze byłem tylko głupim kolesiem, który nic dla ciebie nie znaczył.
Widziałam, że z oczu moich oczu popłynęło kilka łez, ale szybko je starła, by nikt nie widział.
- Nigdy nie chciałeś być nikim więcej.-szepnęła, ale nikt oprócz mnie tego nie usłyszał.
Riker widząc, że nic nie powie ruszył do wyjścia. Jednak gdy chciał wyjść z salonu ktoś go zatrzymał. Tym kimś była Charlie. Zaczęła radośnie szczekać. Chłopak klęknął i ją głaskał. Ona zaczęła lizać go po twarzy. Wszyscy patrzyli na nich zdumieni. Dopiero teraz domyśliłam się co Riker dał mojej siostrze na urodziny. Po chwili Rik wyszedł. Wszyscy siedzieli bez ruchu. Prawdopodobnie również domyślili się kto dał Van pieska.
- Czy wy też sądzicie, że...-zaczęła Vanessa.
- Że Charlie dostałaś od Rikera?-zapytała reszta.
Van tylko kiwnęła głową na tak.
- Tak sądzimy tak.-powiedziała Rydel w imieniu wszystkich.- Przykro mi dziewczyny, ale Riker napisał, że rodzice przyjechali i chcą z nami spędzić czas i pogadać o tym co dzieje się dziś w prasie.
- Ok. Może was odprowadzimy?-zapytałam.
- Nie, nie trzeba.-powiedziała ponownie Ryd.
Lynchowie i Ellington wyszli. Van również wyszła z domu i pojechała do centrum L.A. Zapewne, by kupić coś Ratliffowi do pokoju. 
-----------------------------------------------------------------------------------------
Cześć, co tam? Miałam dodać rozdział wczoraj, ale nie miałam czasu więc jest dziś. Jak po mikołajkach? U mnie nawet, nawet. Dobra kończe, bo nie wiem co pisać. Pa ludzie :D.
Efelin♥

sobota, 30 listopada 2013

Happy Birthday Laura!

Wczoraj  były urodziny Laury Marano. Niestety nie miałam czasu zrobić tego posta więc jest on dziś. Happy Birthday Lau.




piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 17

Rozdział 17

*Oczami Vanessy*
          Po bokach pudełka były dziurki. Zaczęłam odpakowywać prezent. Rozdarłam papier i otworzyłam paczkę. W środku był mały piesek, a dokładniej suczka.
Mała zaczęła lizać mnie po twarzy. Wszyscy patrzyli zdziwieni, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nazwę cię Charlie.-mówiłam nadal się śmiejąc.
- Świetne imię.- zaśmiała się Rydel razem z Rikerem.
Oboje się otrząsnęli, a później reszta. Wszyscy zaczęli się bawić, a ja zajęłam się Charlie. Później mała zasnęła, a ja tańczyłam z wszystkimi. Najpierw zatańczyłam z Rossem, później z Rockim, Davidem, Leo, Ellingtonem,, Rylandem, Dylanem, Nickiem, a na końcu z Rikerem. Impreza skończyła się o 18.00 i Zendaya, Bella, Dylan i Nick poszli do domów. Reszta miała zostać na noc.
- Riker, musimy porozmawiać.-powiedziałam do chłopaka i pociągnęłam go za rękę do kuchni.
- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?-zapytał nerwowo.
- Chodzi o to, że skoro dziś są moje urodziny to puki trwa impreza zachowujmy się jak przyjaciele.- powiedziałam.
- Ok.- oznajmił.- Muszę iść, bo Rocky ci telewizor zepsuje.
Oboje spojrzeliśmy w stronę salonu i zaczęliśmy się śmiać z Rockiego próbującego włączyć telewizję. Riker podszedł do niego, wziął pilot ze stolika i bez problemu włączył urządzenie. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na telefon i uśmiechnięta odebrałam. Dzwonił mój chłopak.
M-(Mitchell) Cześć kotku, wszystkiego najlepszego.
V-(Vanessa) Cześć kochanie.
M- Przepraszam, że mnie nie ma na twoich urodzinach, ale muszę kręcić serial.
V- Nie gniewam się. To nie twoja wina.
M- Muszę kończyć, zaraz zaczynamy. Pa.
V- Pa.
Po tych słowach Mitchell się rozłączył. Poszłam do salonu gdzie byli wszyscy. Obejrzeliśmy jakiś film, a później się wygłupialiśmy. Na sam koniec postanowiliśmy zagrać w butelkę. Pierwsza kręciłam ja. Wypadło na Rossa. Wybrał wyzwanie.
- Zaśpiewaj Falling For Ya. -powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z innym.
- Co?? Nie będę śpiewał tej piosenki.Ona jest dla dziewczyny!!- krzyczał Ross.
- Oj braciszku, wyzwanie to wyzwanie.- śmiała się Rydel.
Ross w końcu zaśpiewał. Teraz on kręcił. Wypadło na mnie. Wybrałam wyzwanie nie wiedząc co mnie czeka.
- W takim razie-zaczął- Pocałuj Rikera!!
- Co!??????- krzyknęłam.
- Van, jesteś aktorką. To dla ciebie nic.- pocieszała mnie Delly.
Nic nie powiedziałam tylko podeszłam do Rikera.
- Wstawaj.- wysyczałam, a chłopak posłusznie wykonał moje polecenie.
Podeszłam trochę bliżej
- Dziesięć sekund- usłyszałam głos Rossa.
Razem z Rikerem zaczęliśmy się do siebie przybliżać, aż wreszcie nasze usta się złączyły.Nie wiem czemu, ale nie chciałam przestać. Nie chciałam pokazać tego więc gdy minęło dziesięć sekund. Usiadłam na swoje miejsce jakby nic się nie stało. Chłopak stał bez ruchu jeszcze kilka sekund, ale po chwili się otrząsnął i również usiadł. Zakręciłam butelką i wypadło na Peyton. Ona wybrała pytanie.
- Podoba ci się ktoś? Jeśli tak to skąd go znasz?-zapytałam.
- Podoba mi się pewien chłopak, który chodzi do mojej klasy.
Teraz ona zakręciła i wypadło na Rydel. Delly również wybrała pytanie.
- Masz chłopaka?
- Nie.-odpowiedziała krótko najstarsza blondynka.- Zerwaliśmy w poniedziałek.-dodała widząc moje zdziwione spojrzenie.
Popatrzyłam na Ellingtona. W jego oczach dostrzegłam radość? Powiedziałam wszystkim, że idę do toalety i pobiegłam do wspomnianego pomieszczenia. Gdy wróciłam zastałam Rockiego klęczącego przed stojącą Stefanie. Szatyn śpiewał jej "Love Me", a ona podobnie jak inni zwijała się ze śmiechu. Dołączyłam do nich. Gdy chłopak skończył, my jeszcze długo nie mogliśmy się pozbierać. Gdy przestaliśmy się śmiać Rocky zakręcił i wypadło na Caluma. Rudy wybrał wyzwanie.
- Wyjdź na taras i krzyknij ,, Kocham Raini"- powiedział Rocky.
- Co??- krzyknął Calum razem z Raini.
- No co? To tylko wyzwanie.-powiedziała Laura.
Calum wyszedł na taras i po chwili usłyszeliśmy jak krzyczy ,,Kocham Raini". Wrócił zdenerwowany i zaczął kręcić i wypadło na Davida. Dave wybrał prawdę.
- Jaki jest twój typ dziewczyny?- zapytał Calum.
David opisał dokładnie tak jakby opisywał Bridgit. Teraz on kręcił i wypadło na moją siostrę. Ona wybrała wyzwanie.
- Pocałuj Rossa. 10 sekund.
- Ok.-powiedziała Laura i podeszła do chłopaka.
Przybliżyła się do niego lecz zatrzymał się gdy ich usta prawie się złączyły. Wyglądało na to, że się waha. Ross widząc to przybliżył się do niej sprawiając tym, że ich usta się złączyły i nastąpił pocałunek. Całowali się dziesięć sekund. Gdy czas minął usiedli na swoje miejsca i nie patrzyli na siebie. Laura zakręciła i wypadło na Olivię. ona wybrała prawdę.
- Kto z wszystkich zebranych najbardziej ci się podoba?- zapytała szatynka.
- Leo.-odpowiedziała po chwili namysłu.
Wszyscy chłopcy oprócz Leo zaczęli robić ,,Uuuuuuuuuuuuu".
- Przestańcie. Miło by wam było gdyby ktoś tak mówił o was?- zapytałam lekko zdenerwowana ich zachowaniem.
- Ona ma racje.-poparł mnie Riker.- Co robimy?
- Może chodźmy już spać?-zapytała Laura.
- Dobry pomysł. Laura musimy pogadać, poczekajcie tu.-powiedziałam i pociągnęłam siostrę do kuchni.
- Masz pomysł gdzie pójdą spać?-zapytałam.
- W pokojach.
- Nie zmieszczą się, ale mam inny pomysł. Chodź.-powiedziałam i pociągnęłam ją za sobą.
Zeszłyśmy po schodach na dół. Otworzyłam drzwi zasłonięte kotarą i wpuściłam Lau do środka. Za drzwiami był korytarz, a po dwóch jego stronach drzwi. Pokazałam Laurze pomieszczenia. Były to dwa ogromne, puste pokoje.
- Znalazłam je wczoraj. Co ty na to, żeby w tym pokoju spali chłopcy, a my w tym drugim?-zapytałam.
- Świetny pomysł. Chodźmy do nich. Muszą nam pomóc znieść materace.
Gdy wszystko już było gotowe przebraliśmy się w piżamy i poszliśmy spać. Rano obudziłam się pierwsza z dziewczyn. Nie chciałam budzić reszty więc poszłam po cichu do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej sok. Odkręciłam go i już miałam się napić gdy poczułam, że ktoś położył dłonie na moich ramionach. Tak się przestraszyłam, że aż upuściłam  sok, który się wylał. Odwróciłam się i zobaczyłam Rikera. 
- Co ci odbiło?? Sprzątaj teraz.- krzyknęłam.- Nasza "przyjaźń" minęła, zapomniałeś?- dodałam widząc jego minę.
- Ok, już sprzątam.-powiedział.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do mojego pokoju, poszłam do łazienki. Tam wykonałam "poranne czynności" i ubrałam się tak. Później poszłam na dół i zastałam wszystkich, którzy już zbierali się do wyjścia. Okazało się, że R5 ma za kilka godzin jakiś wywiad, a reszta ma plany na dziś. Wszyscy rozstaliśmy się w wesołych nastrojach. Nawet nie wiedziałam ile się dziś wydarzy.
----------------------------------------------------------------------------
Cześć. Przepraszam za opóźnienie, ale nie miałam czasu. No i oczywiście przepraszam za to, że rozdział krótki, ale chciałam zakończyć w tym momencie. Dziś nie mam czasu się rozpisywać więc to tyle.
Efelin♥

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 16

Rozdział 16
*Oczami Laury*
         Później zeszłam do salonu i zaczęłam oglądać razem z Van.
- Van?-zapytałam.
- Tak?
- Kiedy zamieżasz dowiedzieć się czegoś o Ellu?
- Może jutro.-odpowiedziała.
- To świetny pomysł. Możesz pójść do Lynchów.Oni wiedzą o nim bardzo dużo.
- Tak. Masz rację. Pójdę tam jutro o 9.00.
- Ok. Ja idę jutro do Bridgit.-powiedziałam.
- To dobrze. Przynajmniej nie będziesz sama w domu.
- Ok. Idę spać. -odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Poszłam do łazienki, umyłam się i przebrałam w piżamę. Później sprawdziłam czy Van jest u siebie. Weszłam na Skype i zadzwoniłam do Rydel. Ona zawoła swoich braci. Opowiedziałam im co Vanessa jutro robi. Wymyśliliśmy cały plan jak trzymać moją siostrę z daleka od domu. Oni później mieli opowiedzieć o wszystkim Ellowi. Oprócz oczywiście tego o jego pokoju. Później poszłam spać.
         Następnego dnia.
Następnego dnia obudziłam się o siódmej. Poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam w to ( wkleiłam tu , ale jest bardzo niewyraźne, wiec macie również w linku.)
Potem poszłam do kuchni. Zrobiłam Vanessie urodzinowe śniadanie. Gdy skończyłam poszłam z tym pod drzwi jej pokoju i zapukałam. Gdy usłyszałam proszę weszłam do środka. Van leżała na łóżku. Podeszłam do niej podałam jej tacę z jedzeniem Była zdziwiona.
- Zapomniałaś, że masz dzisiaj urodziny?- zaśmiałam się.
- To już dziś??
- Tak. Wszystkiego najlepszego.
- Dzięki.
- Nie ma za co dziękować. A teraz jedz i wstawaj.
- No tak. Idę o 9.00 do Lynchów.
Wyszłam z jej pokoju i zadzwoniłam do Rydel.
*Oczami Vanessy*
Śniadanie było pyszne. Gdy skończyłam jeść wstałam i poszłam do łazienki. Tam umyłam się i ubrałam w to.
Gdy zeszłam na dół była 8.55. Postanowiłam już wyjść. Do Lynchów doszłam o 9.00. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Riker. 
- Cześć.-powiedział.
- Cześć. Jest Rydel, Rocky, Ross lub Ryland?-zapytałam.
- Nie, a o co chodzi.
- Muszę urządzić Ellingtonowi pokój, a nie wiem co lubi. Szukam kogoś kto mi pomoże.
- To twój szczęśliwy dzień.- powiedział.
- Czemu?-zapytałam nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Ja ci pomogę.-zaśmiał się.
-  No nie wiem.-odpowiedziałam.
- No chodź.-powiedział i pociągnął mnie do środka.
Zaprowadził mnie pod swój pokój. 
- O. Zmieniłeś napis na drzwiach.-zauważyłam.
- Tak. ,,Rik" mi się znudził.-oznajmił.
- Bo ,,Riker' to takie twórcze. 
Nie odpowiedział tylko się zaśmiał.
- Po co idziemy do twojego pokoju?-zapytałam.
- Nie bój się. Nie porwę cię.- powiedział.
- Po tobie można się wszystkiego spodziewać.- oznajmiłam poważnie.
- Jesteśmy tu tylko na chwilę. Muszę znaleźć klucz do pokoju Ratliffa.
- Masz jego klucz??-zapytałam z niedowierzaniem. 
- Tak, jeszcze się nie skapnął.-zaśmiał się.
- Zaraz. Jak on zamknął drzwi?
- Nie zamknął. Są otwarte. Ale wole oddać mu te klucze.
- Aha.
Gdy Riker znalazł klucze wyszliśmy z jego pokoju i podeszliśmy pod drzwi Ellingtona. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na łóżku. Riker opowiedział mi trochę o Ratliffie. Gdy skończył już miałam w głowie ułożony plan pokoju. Spojrzałam na zegarek. Była 11.30. 
- Ok. To ja idę. Chce jeszcze skoczyć do Galeri.
- Idę z tobą.
- Po co? 
- Po pierwsze nie mam co robić, po drugie mogę ci pomóc coś kupić, po trzecie mogę nosić twoje torby.- wyliczał.
- Ok. 
Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do Centrum. Chodziliśmy po różnych sklepach i kupiliśmy dużo rzeczy. Na koniec weszliśmy do jeszcze jednego sklepu. Tam zachwyciła mnie jeszcze jedna rzecz. Była to piękna sukienka. Podeszłam do niej. Spojrzałam na cenę i aż jęknęłam z rozpaczy. Kosztowała tyle ile trzy dość drogie rzeczy, które kupiłam razem wzięte. Nagle podszedł do mnie Riker. Wziął do rąk sukienkę i chwilę się jej przyglądał. Później podał mi ją i popchnął lekko w stronę przymierzalni.
- Co ty robisz?-spytałam zdziwiona.
- Przymierz ją.
- Po co i tak jej nie kupię.
- Nie gadaj tylko przymierzaj.-powiedział i wepchnął mnie do przymierzalni.
Gdy już ją ubrałam wyszłam ze środka. Mina Rikera gdy mnie zobaczył była nieziemska. OoO.
- Wywywyglądasz WOW.
- Yyy. Dzięki. Idę to ściągnąć.-powiedziałam i weszłam ponownie do przymierzalni. Gdy wyszłam Riker wziął sukienkę i pobiegł z nią do kasy. Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Dopiero po chwili się zorientowałam. Pobiegłam z nim.
- Co ty robisz?-zapytałam.
- Kupuję sukienkę.-odpowiedział.
- Na pewno będzie ci w niej do twarzy.-zaśmiałam się.
- Ale ja kupuję ją tobie.-powiedział.
- Zwariowałeś??-krzyknęłam.
- No co? Przecież masz dziś urodziny.
- Serio? Ty o tym pamiętasz?
- A czemu miałbym nie pamiętać.
- Ostatnie moje urodziny, na których byłeś były jakieś 11 lat temu.
- Przepraszam. Kupują państwo?- zapytała sprzedawczyni.
- Tak. Nie.-powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Ja krzyknęłam ,,Nie", a on ,,Tak".
- Tak kupujemy.-powiedział szybko.
- Riker ja cię kiedyś uduszę.-powiedziałam.
- Taki chłopak to skarb.-zaśmiała się sprzedawczyni.
- To nie mój chłopak!- powiedziałam speszona.
- W takim razie przepraszam.- odpowiedziała kobieta, a Riker się tylko zaśmiał.
- Nie jestem jej chłopakiem. Można powiedzieć, że się nie lubimy.
- Nie widać tego po was.
- Ale tak jest. Do widzenia. -powiedział i wyszliśmy z dodatkową torbą.
- To teraz gdzie?-zapytał.
- Do domu.-odpowiedziałam.
- Ok.
Zapakowaliśmy wszystko do samochodu i pojechaliśmy w kierunku mojego domu. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Później udaliśmy się do salonu. Gdy już tam byliśmy wszyscy wyskoczyli zza mebli i krzyknęli ,,Niespodzianka". Bardzo się ucieszyłam. Podeszła do mnie Laura i Rydel.
- Zrobiliśmy ci imprezę urodzinową, ale to jeszcze nie teraz. Najpierw musimy cię zrobić na bóstwo. Riker wybiegł z domu i po chwili wrócił z torbą w ręcę.
- Masz to ubrać.
Poszłyśmy z dziewczynami do mojego pokoju. Po jakiejś godzinie byłam ubrana tak.
Rydel i Laura również prezentowały się świetnie. Laura ubrana była tak.
A Rydel tak.
Zeszłyśmy na dół i wszystkie oczy były skierowane na nas. Miny wszystkich były świetne. Najbardziej rozśmieszyły mnie miny trzech chłopaków (chyba domyślacie się których- Efelin). Wszyscy zaczęli śpiewać ,, Sto lat". Później otwierałam prezenty. Dostałam mnóstwo rzeczy. Jeden prezent był dość duży. Otworzyłam go na końcu. To co tam znalazłam napełniło mnie ogromną radością. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Dziś dodaje w terminie. Przepraszam, że tak dużo dialogów, ale tak jakoś wyszło. W następnym rozdziale, który prawdopodobnie zacznę pisać jutro będą jeszcze urodziny. Jak wiecie w najbliższych rozdziałach są jeszcze inne urodziny (naszych dwóch przystojniaków). Jak myślicie co jest w tym ostatnim prezencie? Nic nie zdradzę.  :D Przy okazji dziękuje za tyle wyświetleń.  Pozdro.
Efelin♥