Rozdział 19
*Oczami Vanessy*
Pojechałam do kilku sklepów i zamówiłam wiele rzeczy. Wróciłam do domu. Z godzinę miała przyjechać ciężarówka. Zadzwoniłam do Rydel, by powiedzieć, żeby Ell dziś do nas nie przychodził. Kazałam Laurze wyjść gdzieś. Umówiła się więc z przyjaciółkami i poszły na kręgle. Zostałam sama. Po kilku minutach przyjechała ciężarówka. Dwóch mężczyzn zaniosło wszystkie meble i inne rzeczy do jednego z pustych pokoi. Wzięłam z tamtąd puszki z czarną i zieloną farbą i zaniosłam je do pokoju Ratliffa. Później poszłam do garderoby się przebrać. W końcu wybrałam. Wróciłam do pokoju Ella i zaczęłam malować ściany, ale zrozumiałam, że sama nie dam rady. Postanowiłam zadzwonić po pomoc, a mówiąc pomoc chodzi, o któregoś z Lynchów. Wybrałam numer Rockiego.
R- Hej.
V- Hej Rocky. Masz czas? Potrzebuje pomocy.
R- Niestety nie.
V- A Ross?
R- Nie ma go, ale Riker umiera z nudów. haha.
V- Dlaczego zawsze on ma czas?
R- Tak jakoś. heh. Po co ci pomoc?
V- Muszę pomalować pokój Ratliffa, ale sama nie dam rady.
R- Aha. To co? Riker ma przyjść?
V- No nie wiem.
R- Serio Van? Przecież potrzebujesz pomocy.
V- No dobra. Niech przyjdzie.
R- Ok. Powiem mu. Na pewno się ucieszy.
V- Ok. Zaraz, co??
R- Yyy. Paaa.
Po tych słowach Rocky się rozłączył. Dalej nie wiem o co mu chodziło. Pozostało mi tylko czekać na przyjście Rikera.
*Oczami Rikera*
Siedziałem sobie i umierałem z nudów. Nagle stanął przede mną uśmiechnięty Rocky.
- Siema stary. Lubisz pomagać. A tym bardziej lubisz pomagać ładnym dziewczynom, nie?
- No, a co?
- Musisz pomóc Van w malowaniu.
- Ok!!!- krzyknąłem i aż podskoczyłem.- Idę się przebrać.- dodałem i pobiegłem do pokoju. Ubrałem się tak. Potem ruszyłem do domu Marano. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili Van mi otworzyła.
- Hej.- przywitałem się.
- Hej.- odpowiedziała i wpuściła mnie do środka.
Poszliśmy do pokoju Ella. Vanessa pokazała mi jak będziemy malować. Wzięliśmy się do roboty. Oczywiście nie obyło się bez chlapania farbą. Skończyliśmy o 16.05. Byliśmy cali ubrudzeni.
Poszłam do garderoby i ubrałam się tak. Gdy skończyłam zeszłam do salonu gdzie miał na mnie czekać Riker. To dziwne, że go nie lubię a spędzam z nim dość sporo czasu. Jeśli nic nie zepsuje to może znowu się zaprzyjaźnimy. Razem z blondynem wyszliśmy z domu. Postanowiłam przejść się do Lynchów. Musiałam pogadać Rydel i Ellem. Po pięciu minutach doszliśmy do domu chłopaka. Weszliśmy do środka. Udaliśmy się w stronę salonu gdzie było całe rodzeństwo Lynch i Ell,. Gdy weszliśmy wszyscy popatrzyli na nas. A dokładniej na Rikera.
- Idę się przebrać - powiedział widząc miny rodzeństwa.
Przywitałam się z wszystkimi i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Po chwili wrócił Riker ubrany w to.
- Dalej nie wiem co on ma z tymi koszulami- szepnęła mi do ucha Rydel.
Zaczęłyśmy się śmiać. Rikera zdziwiło nasze zachowanie. Po chwili usiadł między mną, a Rydel i objął nas ramionami domyślając się, że z niego się śmiejemy. Jeszcze bardziej zaczęłyśmy się śmiać , ale on to zignorował. Siedział dalej obejmując nas i oglądając film. Ściskał coraz mocniej.
- Ał! Riker!- krzyknęłyśmy razem z Rydel.
- O co chodzi?- udawał głupka.
- Jak się tak przytulasz to boli.- powiedziała Rydel.
- Serio? Nie wiedziałem.- powiedział bardzo przekonująco.
Co jak co, ale dobry z niego aktor. Przytulił nas mocno.
- Ał. O co ci chodzi?- zapytałam.
- Z czego się śmiałyście?
- Z twojej koszuli.- powiedziała Rydel.
- A co z nią nie tak?
- Bo zastanawiałyśmy się z Van czemu cały czas nosisz koszule.
Riker się zarumienił.
- Em... No po prostu tak lubię... No.- powiedział.
- Nie sądzimy, że nie lubisz, ale na pewno jest jeszcze jakiś powód.- dociekałam.
- Nie ma.- powiedział.
Po jego minie widziałam, że nie chce o tym mówić więc skończyłyśmy temat. Spojrzałam na zegarek.
- Muszę już iść.- powiedziałam wstając.
- Oszalałaś?! Nie puszczę cię tak późno samej do domu!- krzyknął Riker.
- Ale ja muszę iść.- tłumaczyłam mu.
- Nie, nie musisz. Dziś zostajesz na noc u nas.- powiedział stanowczo.
- Ale co na to wasi rodzice?- zapytałam.
- Nie ma ich.- dołączyła do niego Delly.
- No, ale...
- Nie ma żadnego ,,ale".- nie dali mi dokończyć.
Chodź, pokażę ci pokój, w którym będziesz spała.- Riker pociągnął mnie za rękę.- Rydel, daj jej jakąś piżamę.
Poszliśmy do jakiegoś niebieskiego pokoju.
- To rozgość się. Rydel pewnie zaraz przyjdzie.-powiedział i wyszedł.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozglądać. Po chwili do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę.- powiedziałam.
Do pokoju weszła uśmiechnięta Rydel.
- Tu masz piżamę. Mam pomysł. Przebierz się, i pójdziemy do salonu coś pooglądać. Ja też idę się przebrać. Zaraz tu przyjdę. Przebrałam się w to.
*Oczami Vanessy*
- Idź na dół, a ja się przebiorę.-powiedziałam gdy skończyliśmy sprzątać.Poszłam do garderoby i ubrałam się tak. Gdy skończyłam zeszłam do salonu gdzie miał na mnie czekać Riker. To dziwne, że go nie lubię a spędzam z nim dość sporo czasu. Jeśli nic nie zepsuje to może znowu się zaprzyjaźnimy. Razem z blondynem wyszliśmy z domu. Postanowiłam przejść się do Lynchów. Musiałam pogadać Rydel i Ellem. Po pięciu minutach doszliśmy do domu chłopaka. Weszliśmy do środka. Udaliśmy się w stronę salonu gdzie było całe rodzeństwo Lynch i Ell,. Gdy weszliśmy wszyscy popatrzyli na nas. A dokładniej na Rikera.
- Idę się przebrać - powiedział widząc miny rodzeństwa.
Przywitałam się z wszystkimi i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Po chwili wrócił Riker ubrany w to.
- Dalej nie wiem co on ma z tymi koszulami- szepnęła mi do ucha Rydel.
Zaczęłyśmy się śmiać. Rikera zdziwiło nasze zachowanie. Po chwili usiadł między mną, a Rydel i objął nas ramionami domyślając się, że z niego się śmiejemy. Jeszcze bardziej zaczęłyśmy się śmiać , ale on to zignorował. Siedział dalej obejmując nas i oglądając film. Ściskał coraz mocniej.
- Ał! Riker!- krzyknęłyśmy razem z Rydel.
- O co chodzi?- udawał głupka.
- Jak się tak przytulasz to boli.- powiedziała Rydel.
- Serio? Nie wiedziałem.- powiedział bardzo przekonująco.
Co jak co, ale dobry z niego aktor. Przytulił nas mocno.
- Ał. O co ci chodzi?- zapytałam.
- Z czego się śmiałyście?
- Z twojej koszuli.- powiedziała Rydel.
- A co z nią nie tak?
- Bo zastanawiałyśmy się z Van czemu cały czas nosisz koszule.
Riker się zarumienił.
- Em... No po prostu tak lubię... No.- powiedział.
- Nie sądzimy, że nie lubisz, ale na pewno jest jeszcze jakiś powód.- dociekałam.
- Nie ma.- powiedział.
Po jego minie widziałam, że nie chce o tym mówić więc skończyłyśmy temat. Spojrzałam na zegarek.
- Muszę już iść.- powiedziałam wstając.
- Oszalałaś?! Nie puszczę cię tak późno samej do domu!- krzyknął Riker.
- Ale ja muszę iść.- tłumaczyłam mu.
- Nie, nie musisz. Dziś zostajesz na noc u nas.- powiedział stanowczo.
- Ale co na to wasi rodzice?- zapytałam.
- Nie ma ich.- dołączyła do niego Delly.
- No, ale...
- Nie ma żadnego ,,ale".- nie dali mi dokończyć.
Chodź, pokażę ci pokój, w którym będziesz spała.- Riker pociągnął mnie za rękę.- Rydel, daj jej jakąś piżamę.
Poszliśmy do jakiegoś niebieskiego pokoju.
- To rozgość się. Rydel pewnie zaraz przyjdzie.-powiedział i wyszedł.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozglądać. Po chwili do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę.- powiedziałam.
Do pokoju weszła uśmiechnięta Rydel.
- Tu masz piżamę. Mam pomysł. Przebierz się, i pójdziemy do salonu coś pooglądać. Ja też idę się przebrać. Zaraz tu przyjdę. Przebrałam się w to.
Po chwili do pokoju weszła Rydel ubrana tak.
- To co idziemy na dół?- zapytała.
- Jasne.
Poszłam do salonu, a Ryd udała się do kuchni. Po chwili wróciła z dwoma talerzami jajecznicy. Delly włączyła super film. Zjadłyśmy kolację. Po chwili do salonu wpadli Ell i Riker w samych bokserkach.
- Co znowu?- zapytała Rydel.
- Rocky goni Ellingtona.- powiedział Rik.
- A ty co?
- On mi pomaga.-powiedział Ell.
Do pokoju wbiegł Rocky. Wykorzystując to, że Ell go nie widzi popchnął go, a Ratliff wylądował na Rydel. Przez chwilę patrzyli na siebie jak zahipnotyzowani, ale w końcu się obudzili i zarumienili. Ellington wstał z Rydel, a potem pomógł jej. Chłopcy wyszli i znowu zostałyśmy same.
- To co? Idziemy spać?- zapytała Delly.
- Jasne.
- A może będziesz spała ze mną w pokoju. Mam bardzo wygodne materace.
- Świetny pomysł.
Poustawiałyśmy materace w pokoju Ryd i położyłyśmy się na nich. Przed zaśnięciem długo rozmawiałyśmy.
Następnego dnia
Rano obudziłam się równo z Delly. Przebrałyśmy się i poszłyśmy do kuchni zrobić tym szaleńcom śniadanie. Gdy skończyłyśmy, do kuchni wparowali chłopcy przyciągnięci zapachem naleśników. Usiedliśmy do stołu zjedliśmy. Spojrzałam na zegarek. Było dość późno i powinnam wracać do domu. Już miałam wstać gdy nagle zadzwonił mój telefon.
ROZMOWA TELEFONICZNA
Laura- Van, to ty?
Vanessa- Coś się stało?
L- Przyjdź. Mitchell dobija się do drzwi i krzyczy.
V- Co?? Jak to Mitchell??
L- No, Mitchell. Wracaj szybko.
V- Dobra, już idę.
L- Nie, jednak nie wracaj. On jest zdolny do wszystkiego.
V- Muszę. Nie mogę pozwolić by ci coś zrobił.
L- To ucieknę tyłem.
V- Nie, już idę.
(Koniec rozmowy)
Pobiegłam do salonu gdzie byli wszyscy.
- Muszę szybko wracać do domu. On tam... on stoi... Laura dzwoniła!-krzyknęłam.
- Mitchell?- krzyknęli wszyscy.
- Takkk!!!
- Idziemy z tobą!!-krzyknęła Rydel.
- Tak idziemy, ale ty zostajesz siostra.-powiedział Riker.
- Co? Czemu??
- Bo jesteś moją młodszą siostrzyczką i jak ci się coś stanie to będzie moja wina i powiem Rockiemu, żeby mnie udusił.
- Nie obchodzi mnie to.-krzyczała Rydel.
- Ryland, zostajesz z nią.- Riker był niebłagany.
- Przecież dobrze wiesz, że nie potrafię jej przypilnować. Ucieknie mi.- powiedział najmłodszy.
- Ja mogę z nią zostać.-oznajmił Ratliff.
- Ok, to my idziemy.- powiedział Rocky.
Zanim wyszliśmy usłyszałam jeszcze , że Ellington mówi do Rikera ,, Jak się nie będzie chciał od niej odczepić to masz mu mocno przywalić. Za mnie, za siebie i za chłopaków." Odpowiedzi jednak nie usłyszałam. Ruszyliśmy szybko do mojego domu. Powiedziałam chłopakom, żeby poczekali na mnie obok bramy wjazdowej tak, by Mitchell ich nie widział. Jednak nie wiedziałam, że ktoś idzie za mną. Podeszłam do drzwi frontowych gdzie stał brunet.
- Czego tu szukasz?!- krzyknęłam.
- Ciebie.-odpowiedział.- Musimy porozmawiać.
- Nie mamy o czym!- odpowiedziałam.
- Właśnie, że mamy!- powiedział i podszedł bliżej.
- Właśnie, że nie macie.-usłyszałam za sobą męski głos.
Gwałtownie się obróciłam stając jednocześnie tuż obok Mitchella. Przede nami stał Riker.
- Nie będziesz mi rozkazywał.- powiedział zdenerwowany Mitchell.
Przysunął się do mnie bliżej i dotknął poniżej pasa (tam gdzie nie powinien). Rik to zauważył i popchnął go do tyłu.
- Zostaw ją!- krzyknął Riker.
- Bo co?!- zapytał Mitchell.
- Bo ona jest ze mną.-powiedział blondyn.
Dobrze, że nie widzieli mojej miny.
- Coś nie wierzę.- oznajmił Mitchell.
- Nie wierzysz? To patrz.- powiedział Riker i mnie pocałował.
Po kilkunastu sekundach skończył.
- A teraz wynoś się stąd.- oznajmił.
- Jeszcze się policzymy Lynch!-krzyknął zanim odszedł.
- Co to było??!!-krzyknęłam.
- Tak jakoś wyszło.-powiedział chłodno.
- Jesteś gorszy niż myślałam. Nienawidzę cię. Idź sobie.
Słysząc moje słowa poszedł ze spuszczoną głową. Weszłam do domu gdzie była zszokowana Laura.
----------------------------------------------------------------------
- Co znowu?- zapytała Rydel.
- Rocky goni Ellingtona.- powiedział Rik.
- A ty co?
- On mi pomaga.-powiedział Ell.
Do pokoju wbiegł Rocky. Wykorzystując to, że Ell go nie widzi popchnął go, a Ratliff wylądował na Rydel. Przez chwilę patrzyli na siebie jak zahipnotyzowani, ale w końcu się obudzili i zarumienili. Ellington wstał z Rydel, a potem pomógł jej. Chłopcy wyszli i znowu zostałyśmy same.
- To co? Idziemy spać?- zapytała Delly.
- Jasne.
- A może będziesz spała ze mną w pokoju. Mam bardzo wygodne materace.
- Świetny pomysł.
Poustawiałyśmy materace w pokoju Ryd i położyłyśmy się na nich. Przed zaśnięciem długo rozmawiałyśmy.
Następnego dnia
Rano obudziłam się równo z Delly. Przebrałyśmy się i poszłyśmy do kuchni zrobić tym szaleńcom śniadanie. Gdy skończyłyśmy, do kuchni wparowali chłopcy przyciągnięci zapachem naleśników. Usiedliśmy do stołu zjedliśmy. Spojrzałam na zegarek. Było dość późno i powinnam wracać do domu. Już miałam wstać gdy nagle zadzwonił mój telefon.
ROZMOWA TELEFONICZNA
Laura- Van, to ty?
Vanessa- Coś się stało?
L- Przyjdź. Mitchell dobija się do drzwi i krzyczy.
V- Co?? Jak to Mitchell??
L- No, Mitchell. Wracaj szybko.
V- Dobra, już idę.
L- Nie, jednak nie wracaj. On jest zdolny do wszystkiego.
V- Muszę. Nie mogę pozwolić by ci coś zrobił.
L- To ucieknę tyłem.
V- Nie, już idę.
(Koniec rozmowy)
Pobiegłam do salonu gdzie byli wszyscy.
- Muszę szybko wracać do domu. On tam... on stoi... Laura dzwoniła!-krzyknęłam.
- Mitchell?- krzyknęli wszyscy.
- Takkk!!!
- Idziemy z tobą!!-krzyknęła Rydel.
- Tak idziemy, ale ty zostajesz siostra.-powiedział Riker.
- Co? Czemu??
- Bo jesteś moją młodszą siostrzyczką i jak ci się coś stanie to będzie moja wina i powiem Rockiemu, żeby mnie udusił.
- Nie obchodzi mnie to.-krzyczała Rydel.
- Ryland, zostajesz z nią.- Riker był niebłagany.
- Przecież dobrze wiesz, że nie potrafię jej przypilnować. Ucieknie mi.- powiedział najmłodszy.
- Ja mogę z nią zostać.-oznajmił Ratliff.
- Ok, to my idziemy.- powiedział Rocky.
Zanim wyszliśmy usłyszałam jeszcze , że Ellington mówi do Rikera ,, Jak się nie będzie chciał od niej odczepić to masz mu mocno przywalić. Za mnie, za siebie i za chłopaków." Odpowiedzi jednak nie usłyszałam. Ruszyliśmy szybko do mojego domu. Powiedziałam chłopakom, żeby poczekali na mnie obok bramy wjazdowej tak, by Mitchell ich nie widział. Jednak nie wiedziałam, że ktoś idzie za mną. Podeszłam do drzwi frontowych gdzie stał brunet.
- Czego tu szukasz?!- krzyknęłam.
- Ciebie.-odpowiedział.- Musimy porozmawiać.
- Nie mamy o czym!- odpowiedziałam.
- Właśnie, że mamy!- powiedział i podszedł bliżej.
- Właśnie, że nie macie.-usłyszałam za sobą męski głos.
Gwałtownie się obróciłam stając jednocześnie tuż obok Mitchella. Przede nami stał Riker.
- Nie będziesz mi rozkazywał.- powiedział zdenerwowany Mitchell.
Przysunął się do mnie bliżej i dotknął poniżej pasa (tam gdzie nie powinien). Rik to zauważył i popchnął go do tyłu.
- Zostaw ją!- krzyknął Riker.
- Bo co?!- zapytał Mitchell.
- Bo ona jest ze mną.-powiedział blondyn.
Dobrze, że nie widzieli mojej miny.
- Coś nie wierzę.- oznajmił Mitchell.
- Nie wierzysz? To patrz.- powiedział Riker i mnie pocałował.
Po kilkunastu sekundach skończył.
- A teraz wynoś się stąd.- oznajmił.
- Jeszcze się policzymy Lynch!-krzyknął zanim odszedł.
- Co to było??!!-krzyknęłam.
- Tak jakoś wyszło.-powiedział chłodno.
- Jesteś gorszy niż myślałam. Nienawidzę cię. Idź sobie.
Słysząc moje słowa poszedł ze spuszczoną głową. Weszłam do domu gdzie była zszokowana Laura.
----------------------------------------------------------------------
Hej. Co u was? Dawno nie było rozdziału i za to przepraszam. Myślę, ze teraz dam radę napisać rozdział w terminie. Życzę wszystkim wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Jeszcze raz pzrepraszam.
Efelin♥
Piękny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wam się podoba. :)
OdpowiedzUsuń