sobota, 30 listopada 2013

Happy Birthday Laura!

Wczoraj  były urodziny Laury Marano. Niestety nie miałam czasu zrobić tego posta więc jest on dziś. Happy Birthday Lau.




piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 17

Rozdział 17

*Oczami Vanessy*
          Po bokach pudełka były dziurki. Zaczęłam odpakowywać prezent. Rozdarłam papier i otworzyłam paczkę. W środku był mały piesek, a dokładniej suczka.
Mała zaczęła lizać mnie po twarzy. Wszyscy patrzyli zdziwieni, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nazwę cię Charlie.-mówiłam nadal się śmiejąc.
- Świetne imię.- zaśmiała się Rydel razem z Rikerem.
Oboje się otrząsnęli, a później reszta. Wszyscy zaczęli się bawić, a ja zajęłam się Charlie. Później mała zasnęła, a ja tańczyłam z wszystkimi. Najpierw zatańczyłam z Rossem, później z Rockim, Davidem, Leo, Ellingtonem,, Rylandem, Dylanem, Nickiem, a na końcu z Rikerem. Impreza skończyła się o 18.00 i Zendaya, Bella, Dylan i Nick poszli do domów. Reszta miała zostać na noc.
- Riker, musimy porozmawiać.-powiedziałam do chłopaka i pociągnęłam go za rękę do kuchni.
- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?-zapytał nerwowo.
- Chodzi o to, że skoro dziś są moje urodziny to puki trwa impreza zachowujmy się jak przyjaciele.- powiedziałam.
- Ok.- oznajmił.- Muszę iść, bo Rocky ci telewizor zepsuje.
Oboje spojrzeliśmy w stronę salonu i zaczęliśmy się śmiać z Rockiego próbującego włączyć telewizję. Riker podszedł do niego, wziął pilot ze stolika i bez problemu włączył urządzenie. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na telefon i uśmiechnięta odebrałam. Dzwonił mój chłopak.
M-(Mitchell) Cześć kotku, wszystkiego najlepszego.
V-(Vanessa) Cześć kochanie.
M- Przepraszam, że mnie nie ma na twoich urodzinach, ale muszę kręcić serial.
V- Nie gniewam się. To nie twoja wina.
M- Muszę kończyć, zaraz zaczynamy. Pa.
V- Pa.
Po tych słowach Mitchell się rozłączył. Poszłam do salonu gdzie byli wszyscy. Obejrzeliśmy jakiś film, a później się wygłupialiśmy. Na sam koniec postanowiliśmy zagrać w butelkę. Pierwsza kręciłam ja. Wypadło na Rossa. Wybrał wyzwanie.
- Zaśpiewaj Falling For Ya. -powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z innym.
- Co?? Nie będę śpiewał tej piosenki.Ona jest dla dziewczyny!!- krzyczał Ross.
- Oj braciszku, wyzwanie to wyzwanie.- śmiała się Rydel.
Ross w końcu zaśpiewał. Teraz on kręcił. Wypadło na mnie. Wybrałam wyzwanie nie wiedząc co mnie czeka.
- W takim razie-zaczął- Pocałuj Rikera!!
- Co!??????- krzyknęłam.
- Van, jesteś aktorką. To dla ciebie nic.- pocieszała mnie Delly.
Nic nie powiedziałam tylko podeszłam do Rikera.
- Wstawaj.- wysyczałam, a chłopak posłusznie wykonał moje polecenie.
Podeszłam trochę bliżej
- Dziesięć sekund- usłyszałam głos Rossa.
Razem z Rikerem zaczęliśmy się do siebie przybliżać, aż wreszcie nasze usta się złączyły.Nie wiem czemu, ale nie chciałam przestać. Nie chciałam pokazać tego więc gdy minęło dziesięć sekund. Usiadłam na swoje miejsce jakby nic się nie stało. Chłopak stał bez ruchu jeszcze kilka sekund, ale po chwili się otrząsnął i również usiadł. Zakręciłam butelką i wypadło na Peyton. Ona wybrała pytanie.
- Podoba ci się ktoś? Jeśli tak to skąd go znasz?-zapytałam.
- Podoba mi się pewien chłopak, który chodzi do mojej klasy.
Teraz ona zakręciła i wypadło na Rydel. Delly również wybrała pytanie.
- Masz chłopaka?
- Nie.-odpowiedziała krótko najstarsza blondynka.- Zerwaliśmy w poniedziałek.-dodała widząc moje zdziwione spojrzenie.
Popatrzyłam na Ellingtona. W jego oczach dostrzegłam radość? Powiedziałam wszystkim, że idę do toalety i pobiegłam do wspomnianego pomieszczenia. Gdy wróciłam zastałam Rockiego klęczącego przed stojącą Stefanie. Szatyn śpiewał jej "Love Me", a ona podobnie jak inni zwijała się ze śmiechu. Dołączyłam do nich. Gdy chłopak skończył, my jeszcze długo nie mogliśmy się pozbierać. Gdy przestaliśmy się śmiać Rocky zakręcił i wypadło na Caluma. Rudy wybrał wyzwanie.
- Wyjdź na taras i krzyknij ,, Kocham Raini"- powiedział Rocky.
- Co??- krzyknął Calum razem z Raini.
- No co? To tylko wyzwanie.-powiedziała Laura.
Calum wyszedł na taras i po chwili usłyszeliśmy jak krzyczy ,,Kocham Raini". Wrócił zdenerwowany i zaczął kręcić i wypadło na Davida. Dave wybrał prawdę.
- Jaki jest twój typ dziewczyny?- zapytał Calum.
David opisał dokładnie tak jakby opisywał Bridgit. Teraz on kręcił i wypadło na moją siostrę. Ona wybrała wyzwanie.
- Pocałuj Rossa. 10 sekund.
- Ok.-powiedziała Laura i podeszła do chłopaka.
Przybliżyła się do niego lecz zatrzymał się gdy ich usta prawie się złączyły. Wyglądało na to, że się waha. Ross widząc to przybliżył się do niej sprawiając tym, że ich usta się złączyły i nastąpił pocałunek. Całowali się dziesięć sekund. Gdy czas minął usiedli na swoje miejsca i nie patrzyli na siebie. Laura zakręciła i wypadło na Olivię. ona wybrała prawdę.
- Kto z wszystkich zebranych najbardziej ci się podoba?- zapytała szatynka.
- Leo.-odpowiedziała po chwili namysłu.
Wszyscy chłopcy oprócz Leo zaczęli robić ,,Uuuuuuuuuuuuu".
- Przestańcie. Miło by wam było gdyby ktoś tak mówił o was?- zapytałam lekko zdenerwowana ich zachowaniem.
- Ona ma racje.-poparł mnie Riker.- Co robimy?
- Może chodźmy już spać?-zapytała Laura.
- Dobry pomysł. Laura musimy pogadać, poczekajcie tu.-powiedziałam i pociągnęłam siostrę do kuchni.
- Masz pomysł gdzie pójdą spać?-zapytałam.
- W pokojach.
- Nie zmieszczą się, ale mam inny pomysł. Chodź.-powiedziałam i pociągnęłam ją za sobą.
Zeszłyśmy po schodach na dół. Otworzyłam drzwi zasłonięte kotarą i wpuściłam Lau do środka. Za drzwiami był korytarz, a po dwóch jego stronach drzwi. Pokazałam Laurze pomieszczenia. Były to dwa ogromne, puste pokoje.
- Znalazłam je wczoraj. Co ty na to, żeby w tym pokoju spali chłopcy, a my w tym drugim?-zapytałam.
- Świetny pomysł. Chodźmy do nich. Muszą nam pomóc znieść materace.
Gdy wszystko już było gotowe przebraliśmy się w piżamy i poszliśmy spać. Rano obudziłam się pierwsza z dziewczyn. Nie chciałam budzić reszty więc poszłam po cichu do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej sok. Odkręciłam go i już miałam się napić gdy poczułam, że ktoś położył dłonie na moich ramionach. Tak się przestraszyłam, że aż upuściłam  sok, który się wylał. Odwróciłam się i zobaczyłam Rikera. 
- Co ci odbiło?? Sprzątaj teraz.- krzyknęłam.- Nasza "przyjaźń" minęła, zapomniałeś?- dodałam widząc jego minę.
- Ok, już sprzątam.-powiedział.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do mojego pokoju, poszłam do łazienki. Tam wykonałam "poranne czynności" i ubrałam się tak. Później poszłam na dół i zastałam wszystkich, którzy już zbierali się do wyjścia. Okazało się, że R5 ma za kilka godzin jakiś wywiad, a reszta ma plany na dziś. Wszyscy rozstaliśmy się w wesołych nastrojach. Nawet nie wiedziałam ile się dziś wydarzy.
----------------------------------------------------------------------------
Cześć. Przepraszam za opóźnienie, ale nie miałam czasu. No i oczywiście przepraszam za to, że rozdział krótki, ale chciałam zakończyć w tym momencie. Dziś nie mam czasu się rozpisywać więc to tyle.
Efelin♥

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 16

Rozdział 16
*Oczami Laury*
         Później zeszłam do salonu i zaczęłam oglądać razem z Van.
- Van?-zapytałam.
- Tak?
- Kiedy zamieżasz dowiedzieć się czegoś o Ellu?
- Może jutro.-odpowiedziała.
- To świetny pomysł. Możesz pójść do Lynchów.Oni wiedzą o nim bardzo dużo.
- Tak. Masz rację. Pójdę tam jutro o 9.00.
- Ok. Ja idę jutro do Bridgit.-powiedziałam.
- To dobrze. Przynajmniej nie będziesz sama w domu.
- Ok. Idę spać. -odpowiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Poszłam do łazienki, umyłam się i przebrałam w piżamę. Później sprawdziłam czy Van jest u siebie. Weszłam na Skype i zadzwoniłam do Rydel. Ona zawoła swoich braci. Opowiedziałam im co Vanessa jutro robi. Wymyśliliśmy cały plan jak trzymać moją siostrę z daleka od domu. Oni później mieli opowiedzieć o wszystkim Ellowi. Oprócz oczywiście tego o jego pokoju. Później poszłam spać.
         Następnego dnia.
Następnego dnia obudziłam się o siódmej. Poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam w to ( wkleiłam tu , ale jest bardzo niewyraźne, wiec macie również w linku.)
Potem poszłam do kuchni. Zrobiłam Vanessie urodzinowe śniadanie. Gdy skończyłam poszłam z tym pod drzwi jej pokoju i zapukałam. Gdy usłyszałam proszę weszłam do środka. Van leżała na łóżku. Podeszłam do niej podałam jej tacę z jedzeniem Była zdziwiona.
- Zapomniałaś, że masz dzisiaj urodziny?- zaśmiałam się.
- To już dziś??
- Tak. Wszystkiego najlepszego.
- Dzięki.
- Nie ma za co dziękować. A teraz jedz i wstawaj.
- No tak. Idę o 9.00 do Lynchów.
Wyszłam z jej pokoju i zadzwoniłam do Rydel.
*Oczami Vanessy*
Śniadanie było pyszne. Gdy skończyłam jeść wstałam i poszłam do łazienki. Tam umyłam się i ubrałam w to.
Gdy zeszłam na dół była 8.55. Postanowiłam już wyjść. Do Lynchów doszłam o 9.00. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Riker. 
- Cześć.-powiedział.
- Cześć. Jest Rydel, Rocky, Ross lub Ryland?-zapytałam.
- Nie, a o co chodzi.
- Muszę urządzić Ellingtonowi pokój, a nie wiem co lubi. Szukam kogoś kto mi pomoże.
- To twój szczęśliwy dzień.- powiedział.
- Czemu?-zapytałam nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Ja ci pomogę.-zaśmiał się.
-  No nie wiem.-odpowiedziałam.
- No chodź.-powiedział i pociągnął mnie do środka.
Zaprowadził mnie pod swój pokój. 
- O. Zmieniłeś napis na drzwiach.-zauważyłam.
- Tak. ,,Rik" mi się znudził.-oznajmił.
- Bo ,,Riker' to takie twórcze. 
Nie odpowiedział tylko się zaśmiał.
- Po co idziemy do twojego pokoju?-zapytałam.
- Nie bój się. Nie porwę cię.- powiedział.
- Po tobie można się wszystkiego spodziewać.- oznajmiłam poważnie.
- Jesteśmy tu tylko na chwilę. Muszę znaleźć klucz do pokoju Ratliffa.
- Masz jego klucz??-zapytałam z niedowierzaniem. 
- Tak, jeszcze się nie skapnął.-zaśmiał się.
- Zaraz. Jak on zamknął drzwi?
- Nie zamknął. Są otwarte. Ale wole oddać mu te klucze.
- Aha.
Gdy Riker znalazł klucze wyszliśmy z jego pokoju i podeszliśmy pod drzwi Ellingtona. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na łóżku. Riker opowiedział mi trochę o Ratliffie. Gdy skończył już miałam w głowie ułożony plan pokoju. Spojrzałam na zegarek. Była 11.30. 
- Ok. To ja idę. Chce jeszcze skoczyć do Galeri.
- Idę z tobą.
- Po co? 
- Po pierwsze nie mam co robić, po drugie mogę ci pomóc coś kupić, po trzecie mogę nosić twoje torby.- wyliczał.
- Ok. 
Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do Centrum. Chodziliśmy po różnych sklepach i kupiliśmy dużo rzeczy. Na koniec weszliśmy do jeszcze jednego sklepu. Tam zachwyciła mnie jeszcze jedna rzecz. Była to piękna sukienka. Podeszłam do niej. Spojrzałam na cenę i aż jęknęłam z rozpaczy. Kosztowała tyle ile trzy dość drogie rzeczy, które kupiłam razem wzięte. Nagle podszedł do mnie Riker. Wziął do rąk sukienkę i chwilę się jej przyglądał. Później podał mi ją i popchnął lekko w stronę przymierzalni.
- Co ty robisz?-spytałam zdziwiona.
- Przymierz ją.
- Po co i tak jej nie kupię.
- Nie gadaj tylko przymierzaj.-powiedział i wepchnął mnie do przymierzalni.
Gdy już ją ubrałam wyszłam ze środka. Mina Rikera gdy mnie zobaczył była nieziemska. OoO.
- Wywywyglądasz WOW.
- Yyy. Dzięki. Idę to ściągnąć.-powiedziałam i weszłam ponownie do przymierzalni. Gdy wyszłam Riker wziął sukienkę i pobiegł z nią do kasy. Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Dopiero po chwili się zorientowałam. Pobiegłam z nim.
- Co ty robisz?-zapytałam.
- Kupuję sukienkę.-odpowiedział.
- Na pewno będzie ci w niej do twarzy.-zaśmiałam się.
- Ale ja kupuję ją tobie.-powiedział.
- Zwariowałeś??-krzyknęłam.
- No co? Przecież masz dziś urodziny.
- Serio? Ty o tym pamiętasz?
- A czemu miałbym nie pamiętać.
- Ostatnie moje urodziny, na których byłeś były jakieś 11 lat temu.
- Przepraszam. Kupują państwo?- zapytała sprzedawczyni.
- Tak. Nie.-powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Ja krzyknęłam ,,Nie", a on ,,Tak".
- Tak kupujemy.-powiedział szybko.
- Riker ja cię kiedyś uduszę.-powiedziałam.
- Taki chłopak to skarb.-zaśmiała się sprzedawczyni.
- To nie mój chłopak!- powiedziałam speszona.
- W takim razie przepraszam.- odpowiedziała kobieta, a Riker się tylko zaśmiał.
- Nie jestem jej chłopakiem. Można powiedzieć, że się nie lubimy.
- Nie widać tego po was.
- Ale tak jest. Do widzenia. -powiedział i wyszliśmy z dodatkową torbą.
- To teraz gdzie?-zapytał.
- Do domu.-odpowiedziałam.
- Ok.
Zapakowaliśmy wszystko do samochodu i pojechaliśmy w kierunku mojego domu. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Później udaliśmy się do salonu. Gdy już tam byliśmy wszyscy wyskoczyli zza mebli i krzyknęli ,,Niespodzianka". Bardzo się ucieszyłam. Podeszła do mnie Laura i Rydel.
- Zrobiliśmy ci imprezę urodzinową, ale to jeszcze nie teraz. Najpierw musimy cię zrobić na bóstwo. Riker wybiegł z domu i po chwili wrócił z torbą w ręcę.
- Masz to ubrać.
Poszłyśmy z dziewczynami do mojego pokoju. Po jakiejś godzinie byłam ubrana tak.
Rydel i Laura również prezentowały się świetnie. Laura ubrana była tak.
A Rydel tak.
Zeszłyśmy na dół i wszystkie oczy były skierowane na nas. Miny wszystkich były świetne. Najbardziej rozśmieszyły mnie miny trzech chłopaków (chyba domyślacie się których- Efelin). Wszyscy zaczęli śpiewać ,, Sto lat". Później otwierałam prezenty. Dostałam mnóstwo rzeczy. Jeden prezent był dość duży. Otworzyłam go na końcu. To co tam znalazłam napełniło mnie ogromną radością. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Dziś dodaje w terminie. Przepraszam, że tak dużo dialogów, ale tak jakoś wyszło. W następnym rozdziale, który prawdopodobnie zacznę pisać jutro będą jeszcze urodziny. Jak wiecie w najbliższych rozdziałach są jeszcze inne urodziny (naszych dwóch przystojniaków). Jak myślicie co jest w tym ostatnim prezencie? Nic nie zdradzę.  :D Przy okazji dziękuje za tyle wyświetleń.  Pozdro.
Efelin♥ 

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 15

Rozdział 15

*Oczami Laury*
          Gdy doszliśmy do klasy usiadłam obok Raini i zaczęłam się rozpakowywać. Nagle zauważyłam, że nie mam zeszytu do angielskiego. Pewnie zostawiłam go w samochodzie Van (bo nim jechali razem z Ellem-od autorki). Zadzwonił dzwonek na lekcje. Po chwili do sali wszedł pan Brown. Jest bardzo miły i troszczy się o uczniów. Przywitaliśmy się z nim. Zaczął sprawdzać uczniom zadania. Usiadłyśmy z Raini w ostatniej ławce więc trochę poczekamy. Nagle ktoś zapukał i otworzył drzwi. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. W drzwiach stał Ell. 
- W czym mogę pomóc?- zapytał go pan Brown.
- Mogę prosić na chwilę Laurę Marano?
- A kim pan jest?-zapytał powtórnie.
- Ellington Ratliff. Jestem jej kuzynem.-odpowiedział Ell.
Nauczyciel spojrzał na mnie, a ja tylko kiwnęłam głową na tak.
- Dobrze. Laura możesz na chwilę wyjść.-oznajmił mój nauczyciel.
Wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku dwudziestolatka. 
- Cześć Ell o co chodzi?-zapytałam.
- Zostawiłaś w samochodzie zeszyt. Przyniosłem ci go. I jeszcze telefon Raini.
- O. Dzięki. Właśnie jest mi potrzebny. A telefon przekażę Raini. 
- Ok. Idź już, bo będziesz miała problemy.-dodał i poszedł.
Wróciłam na miejsce i podałam komórkę Raini. 30 minut później zadzwonił dzwonek na przerwę. Udaliśmy się do naszych szafek. Tam wszyscy zaczęli męczyć mnie i Rossa, żebyśmy im powiedzieli o co chodzi. Wytłumaczyliśmy im wszystko od początku. Skwitowali to jednym, krótkim ,,WOW". Po lekcjach ruszyliśmy do domu.
- Idziesz od razu do domu?-zapytała mnie Bella
- Nie. Muszę jeszcze pogadać z Rikerem.-odpowiedziałam.
- Aha. Zaraz. Kto to Riker?
- Mój najstarszy brat.- powiedział Ross.
- Po co chcesz z nim gadać?-zapytał Calum.
- Nie mogę powiedzieć. To jego prywatne sprawy.-powiedziałam.
- Aha.
- Chodź Laura. Jesteśmy już u mnie.- oznajmił Ross i pociągnął mnie za rękę.
Otworzył drzwi do domu i weszliśmy do środka. 
- Hej. -powiedziała Rydel.
- Cześć, jest Riker?-zapytałam.
- Tak, u siebie. 
- Ok, to idę do niego. Jestem tylko na chwilę.- powiedziałam i poszłam na górę.
Stanęłam pod drzwiami Rikera i zapukałam.
- Proszę.-usłyszałam.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Cześć Riker. Przyszłam porozmawiać. Sam wiesz o czym.
- Tak wiem. Siadaj.-powiedział smutno zazwyczaj pogodny chłopak.
- To o niej mi mówiłeś od początku?-zapytałam gdy już usiadłam.
- Tak.-odpowiedział.
- Od kiedy to trwa?
- Od kiedy miałem 10 lat.-odparł.
- Serio?? Ale czemu jej nie powiedziałeś?
- Bo ona nic do mnie nie czuła.-zasmucił się jeszcze bardziej.
- Jak doszło do tego, że się w niej zakochałeś?-zapytałam.
- W szkole na muzyce klasy były mieszane. Chłopcy siedzieli z dziewczynami. Ja siedziałem z Van. Po jakimś tygodniu ci co ze sobą siedzieli zaczęli ze sobą chodzić dla szpanu. Więc ja z twoją siostrą nie chcieliśmy być wyśmiewani i również zaczęliśmy ze sobą chodzić. Nie uwierzyli nam, że chodzimy i kazali się pocałować. Zrobiliśmy to, bo byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Gdy nasze usta się złączyły poczułem jakby miliony motyli latało mi w brzuchu. To było wspaniałe uczucie. Później starałem się ukryć to uczucie i udawało mi się. Dopiero gdy wyjechaliście prawie zwariowałem. Rydel miała pokój koło mojego i mówiła mi nie raz, że budziła się w nocy, a ja mówiłem coś bez sensu. Raz nawet krzyknąłem, że kocham Vanessę. Później się już uspokoiłem. Ale to nie znaczyło, że zapomniałem.-opowiedział.
- Wow. Nie widać tego po tobie.-powiedziałam
- Nie ważne.  Nie mówmy już o tym.
- Ok. W środę robię Van urodziny. Przyjdziesz?-zapytałam.
- Raczej nie, ale dam jej prezent.-powiedział.
- Szkoda, ale rozumiem cię. Muszę iść, Van pewnie się martwi. Wiesz jaka jest.
- Oj wiem. Odprowadzić cię?-zapytał.
- Nie trzeba.
- I tak cię odprowadzę.-zaśmiał się.- Ross też chętnie pójdzie.
- Dobra. Chodź.-powiedziałam i wyszliśmy z pokoju.
Gdy byliśmy w salonie Riker zapytał Rossa czy idzie z nami. Chłopak się zgodził i wyszliśmy.
- Gdzie Ell?- zapytałam.
- U was.-zaśmiał się Riker.
- Aha. Czyli wy też idziecie do nas.-odpowiedziałam.
- Ok.-powiedział Ross.
- A mnie już nikt nie zapyta o zdanie?-zapytał Riker.
- Nie-odpowiedzieliśmy równo z Rossem.
- No wiecie co?- powiedział.
- Wchodzimy chłopaki.-oznajmiłam gdy byliśmy pod drzwiami.
Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się do salonu. Tam zastaliśmy moich rodziców, Vanessę i Ellingtona. Siedzieli na kanapie i rozmawiali o czymś. Gdy nas zauważyli przestali.
-  Dzień dobry.- powiedzieli równo chłopcy.
- Cześć.-odpowiedzieli moi rodzice. - Vanessa, idź z przyjaciółmi do pokoju. Ja i tata musimy porozmawiać na osobności z Laurą.
- Dobra.- Zgodziła się niechętnie Van.- Chodźcie.- dodała i wyszli.
Zostałam sama z rodzicami. Usiadłam na kanapie.
- O co chodzi?- zapytałam.
- Ellington będzie z nami mieszkał.-powiedział tata.
- To świetnie! Kiedy się wprowadza?
- Po urodzinach Van. Zawołaj ją.- powiedziała mama.
Poszłam na górę do pokoju dziewczyny. Otworzyłam drzwi.
- Chodź Vanessa. Mama cię woła.- powiedziałam szybko widząc, że moja siostra ma ochotę, rzucić się na Rikera, który stał na przeciwko niej z łobuzerskim uśmiechem.
- Jeszcze się policzymy.- warknęła w stronę chłopaka i wyszła za mną z pokoju.
- O co chodzi?- zapytała gdy już byłysmy w salonie.
- Chodzi o to, że musicie przygotować pokój dla Ellingtona. Która z was się tego podejmie?- zapytał tata.
- Ja nie mam czasu. Szkoła i jeszcze serial. Niech Van to zrobi.- powiedziałam szybko.
- Ok. Mogę się tym zająć. Ale jest jeden problem. Nie wiem co Ell lubi.- powiedziała moja siostra.
- Poradzisz sobie słonko.- pocieszała ją mama.- My z tatą wyjeżdżamy.  Wrócimy dopiero za tydzień, czyli w środę. Do zobaczenia.
- Szkoda.
- My musimy już iść. Taksówka czeka.- powiedzieli i wyszli.

- Ok. Ja muszę wyjść gdzieś z chłopakami. Pa Van.- powiedziałam gdy chłopcy zeszli na dół. 
- Ok. Tylko nie wracaj za późno.
- Van wiem, że się o mnie martwisz, ale jestem już prawie dorosła.- powiedziałam.
- No właśnie, prawie.- zaśmiała się- Odpowiadam za ciebie mała. Pilnuj jej Ell.- ostatnie zdanie powiedziała Ellingtonowi do ucha.
- Ok.- zaśmiał się chłopak.
- Przecież słyszałam co mówiłaś.- powiedziałam oburzona, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Gdy skończyli wyszliśmy we czwórkę zostawiając Van samą.  Mieliśmy się spotkać z naszą paczką, Lynchami i Scottami w pizzeri. Gdy doszliśmy na miejsce zastaliśmy tam wszystkich. Dosiedliśmy się i zaczęłam opowiadać im o jutrzejszej urodzinowej imprezie Vanessy. Gdy mieliśmy cały plan rozeszliśmy się do domów. Imprezę mieliśmy zrobić o 14.00 Lynchowie mieli zostać u nas na noc. W salonie zastałam Van, która rozklejała się przy jakimś filmie. Poszłam odrobić zadanie. Dobrze, ze nie ma jutro lekcji, bo muszą pomalować szkołę. Inaczej nasz plan by się nie udał. 
-------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć. Przepraszam was od razu za takie opóźnienie, ale mam jakiegoś pecha. Znowu rozdział mi się skasował. Miałam właśnie go skopiować, żeby zrobić kopię, a zamiast tego przez przypadek wcisnęłam wklej. Jeszcze raz przepraszam. :(  Rozdział jest krótszy niż zazwyczaj. Ale dopiero skończyłam go pisać. W następnym będą urodziny Van. Jakie rzeczy wyniknął z tych urodzin. O tym jeszcze nie teraz. To tyle. (Chyba) 
Efelin♥


piątek, 8 listopada 2013

Happy Birthday Riker!!!!

Cześć. Piszę dziś posta bo... Riker Lynch ma urodziny!! Życzymy mu wszystkiego najlepszego. Szczęśliwych 22 urodzin. Jak to zleciało. A teraz kilka fotek naszego solenizanta.


 O Boszzzz!! Ta grzywka.♥o♥


 Wyszedł tak sexy. ♥o♥ ♥0♥

 Bad Boy hah ♥o♥

 Ten uśmiech. ♥o♥
 Taki był słodki.
 ♥o♥
Strasznie tego dużo, ale nie mogłam wybrać. On jest taki WOW!!!
Efelin♥

środa, 6 listopada 2013

Liebster Blog #2

 Hej. Dziś nie rozdział. Zostałam znów nominowana do Liebster Blog Awards.
Dziękuje Nominowali mnie Sisi Marano, Nika M. i Jack z tego bloga http://i-love-you-raura.blogspot.com/ Dziękuje wam.

A teraz odpowiem na pytania:

1. Ile masz lat
12
2. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
Plastyka
3. Masz jakie zwierzę?
Tak. Dwa psy i cztery koty( dużo tych kotów, ale jak się ma kocicę, a wokół pełno kotów to).
4. Co jest twoją inspiracją w pisaniu bloga?
Inne blogi i moja wyobraźnia.
5. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Wishing I was 23 zespołu R5 (uwielbiam jak Riker śpiewa swoją kwestię)
6. Jaka jest twoja ulubiona cyfra?
3 (tak jak mój numer z dziennika).
7. Jaki jest twój ulubiony kolor?
Niebieski (tak jak Rikera).
8. Twój telefon jest dotykowy?
Tak. Samsung Galaxy ace 2.
9. Jakie jest twoje ulubione danie?
Naleśniki lub spaghetti.
10. Jakie jest twoje motto? 
 "W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca".
11.  Czytasz mojego bloga?   
Oczywiście. Jest super. 


Blogi nominowane przeze mnie:

1.  http://elciatyc.blogspot.com/
2.  http://rossyandlau.blogspot.com/
3. http://auslly-leonetta.blogspot.com/ 
4. http://ificantbewithyou.blogspot.com/
5. http://if-i-cant-be-with-you.blogspot.com/ 
6. http://but-im-just-an-illusion.blogspot.com/
7. http://say-you-stay.blogspot.com/
8. http://auslly-niezwykla-historia.blogspot.com/
9. http://auslly-raura-love.blogspot.com/


A teraz moje pytania:

1. Jakie jest twoje drugie imię?
2. Ulubiona książka?
3. Ulubiony kolor?
4. Ulubiony zespół/wokalista?
5. Jesteś za Rydellington?
6. W jakim województwie mieszkasz?
7. Masz jakieś zwierzątko?
8. Co lubisz robić?
9. Ulubiony członek R5?
10. Ulubiony przedmiot w szkole?
11. Twoja pasja?
----------------------------------------------------------------------------------
To tyle. Jeszcze raz dzięki za nominację.
----------------------------------------------------------------------------------------
Co do rozdziału to na pewno do piątku się nie pojawi bo jadę na wycieczkę. A później to nie wiem.
Efelin♥

piątek, 1 listopada 2013

Happy Birthday Rocky!!

Hej. Dziś urodziny obchodzi Rocky Lynch. Wszystkiego najlepszego. Teraz kilka zdjęć.






Rozdział 14

Rozdział 14

*Oczami Laury*
          Siedziałam koło Rossa. Oboje nie wiedzieliśmy o co chodziło naszemu rodzeństwu. Riker i Van zaczęli się kłócić o byle co. W końcu Rydel ich uspokoiła. 
- Yyyy. Zebraliśmy się tu wszyscy, żeby powiedzieć coś czego Laura i Ross nie wiedzą.-zaczęła Vanessa.
- Powinniśmy wam to już dawno powiedzieć, ale ktoś nam nie pozwalał.-dodał Riker.
- W końcu postanowiliśmy to wam powiedzieć, żeby was dłużej nie oszukiwać.-powiedziała Rydel.
- Ale obiecajcie nam, że jeśli wam to powiemy to nie będziecie na nas źli.
- Ok.-powiedziałam równo z Rossem. 
- Bo my wszyscy znamy się ze sobą dłużej niż przypuszczaliście.
- Jak to?-zapytał Ross.
- Nie przerywajcie. Chodzi o to, że przyjaźniliśmy się. Oprócz Ellingtona. Zanim mieliście siedem lat. Gdy mieliście siedem lat razem z naszym i dziewczyn tatą wracaliście do domu. I wtedy był ten wypadek.
- Zaraz jaki wypadek?????-zapytałam.
- Jakiś pijany kierowca w was wjechał. Później straciliście przytomność. Zawieźli was do szpitala. My gdy tylko się dowiedzieliśmy również tam pojechaliśmy. Okazało się, że straciliście pamięć.
- Gdy byliście w szpitalu nasi rodzice o coś się pokłócili. Zabronili się nam widywać. Ale ja i rodzeństwo Rossa spotykaliśmy się nad takim strumieniem. Rodzice to odkryli i wyprowadziliśmy się do innych miast. 
- To gdzie mieszkaliśmy na początku?-zapytaliśmy równo.
- W Nowym Jorku. 
- To wszystko?-zapytał Ross.
- Prawie. Ale reszty dowiecie się oglądając nasze filmy.- powiedziała Rydel.
- Czekajcie. Nie mam jednego filmu.  Poszukam go.-powiedziała Van.
Po chwili wróciła. 
- U mnie go nie ma. To znaczy, że rodzice go oglądali. Poszukam u nich w sypialni.-oznajmiła i wyszła.
Wróciła kilka minut później ze zdziwioną miną.
- Yyy. Znalazłam coś jeszcze. Jakiś inny film. Nigdy go nie widziałam.
- To go obejrzyjmy.-powiedział Ell.
- Ok, ale najpierw te co znamy-powiedział Riker.
Van włączyła pierwszy film i usiadła na swoje miejsce. Miałam na nim cztery lata. Bawiłam się głównie z Rossem. W drugim filmie było podobnie. Tylko byliśmy trochę starsi. Za to w trzecim filmie było trochę więcej rzeczy. Doszło do pewnej sceny. Gdy ja i Ross się całowaliśmy.
Tak. Zdziwiłam się. Do niedawna był moim wrogiem. Tak do niedawna. Gdy nasze rodzeństwo poszło do pokoju mojej siostry pogodziliśmy się. Ale, ta scena to było nic w porównaniu z tymi dotyczącymi Vanessy i Rikera.
To było prawdopodobnie wtedy gdy siedzieli nad tą rzeką, o której mówili. I druga scena.
Wtedy już wiedziałam wszystko. Spojrzałam na Rikera wzrokiem ,, Mam racje??O to chodziło???" On widząc moją minę popatrzył wzrokiem ,, Tak. Teraz wiesz wszystko" i spuścił wzrok. Gdy film się skończył, Van w milczeniu włączyła ten nieznany. Na filmie byli nasi rodzice. Nie był z czasów gdy byliśmy mali tylko z dzisiejszych. Rodzice zaczęli mówić.
- Witajcie. Zapewne myślicie, że nie wiemy, że przyjaźnicie się z Lynchami. Teraz pewnie wszyscy to oglądacie. Wy, Lynchowie i ktoś jeszcze.- gdy mama to powiedziała wszyscy spojrzeli na Ellingtona.
- Chodzi o to, że już pogodziliśmy się ze Stormie i Markiem. Ale nie tylko o to. Dziewczyny, chcemy powiedzieć wam coś ważnego. Scottowie to nie wasza jedyna rodzina z mojej strony.-powiedział tata.
Byłyśmy bardzo zdziwione.
- Są jeszcze trzy osoby. A właściwie jedna. Pozostała dwójka nie żyje.-powiedziała mama.
- Macie kuzyna. O 6 miesięcy młodszego od Vanessy.
Mina wszystkich zebranych O.O.
- Zdjęcia z dzieciństwa waszego kuzyna są u nas w sypialni. W szafce koło łóżka. Przejrzyjcie je wszyscy.
Na tym film się skończył. Van zerwała się z miejsca i pobiegła do pokoju rodziców. Po chwili wróciła z ogromnym albumem. Usiadła na swoje miejsce, a wszyscy podeszli do niej. Van otworzyła na pierwszej stronie. Chłopak kogoś mi przypominał.
- On mi kogoś przypomina.-powiedziała Van. Chyba czyta mi w myślach.
W tej chwili Ell wyciągnął coś z kieszeni.
- Chyba wiem kogo.-powiedział nieśmiało i pokazał nam wszystkim to co wyciągnął z kieszeni spodni. To było zdjęcie. I to nie byle jakie zdjęcie.
- Ellington!!!! Ty jesteś naszym kuzynem!!!-krzyknęła moja siostra.
- Ale, ale jak?-zapytał się Ell.- Wychodzi na to, że moja mama była siostrą waszego taty. Jakie ona miała nazwisko panieńskie?
- Wychodzi na to, ze Marano.- zaśmiałam się.
- Czekaj.-powiedział Ratliff i spojrzał na tył zdjęcia.- Tak. Marano. Czemu nie zwróciłem na to uwagi wcześniej.- zapytał sam siebie.
- Może nie patrzyłeś na tył zdjęcia.-powiedział Ross.
- Tak. Chyba tak. 
- Ok. My musimy już iść porozmawiać z rodzicami. Cześć Laura.-powiedział Riker.
- Czekaj Ellington. Myślę, że powinieneś zostać i poczekać aż wrócą nasi rodzice. Musimy w trójkę z nimi porozmawiać.-powiedziała Vanessa.
- Ok. Mogę zostać.-powiedział Ell.
Gdy pożegnaliśmy się z resztą usiedliśmy przed telewizorem. Czekaliśmy kilka godzin. W końcu nasi rodzice przyszli. Weszli do salonu i uśmiechnęli się do nas.Wszyscy wstaliśmy. Do Ratliffa podeszła nasza mama.
- Cześć Ellington. Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniliśmy.-powiedziała.
- Dobry wieczór...ciociu.-odpowiedział chłopak po chwili zastanowienia.
Mama przytuliła go razem z tatą. Gdy skończyli usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Trwało to dość długo. Ale było warto bo dowiedzieliśmy dużo rzeczy z naszej przeszłości. Gdy skończyliśmy było po 23.30. Ellington chciał wracać do domu, ale nasza nadopiekuńcza mama pod żadnym pozorem nie chciała go puścić. Postanowiła, że zadzwoni do Stormie i powie jej, że Ellington zostaje u nas na noc. Kobieta się zgodziła. Pokazałam Ellingtonowi pokój. Zjedliśmy jeszcze kolację i poszliśmy spać. 
         Następnego dnia
Rano obudził mnie budzik. Wstałam i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności i ubrałam się w to.  Później poszłam do kuchni.Tam zastałam Ella i Van. Jedli tosty.
- Hej Laura. Siadaj i jedz. -powiedziała siostra pokazując na mój talerz. 
Wykonałam jej polecenie. Po skończeniu śniadania poszłam do pokoju po torbę z książkami. Zeszłam z powrotem na parter. 
- Chodź, podwiozę cię.-powiedział Ellington.
- Nie trzeba. Idę z dziewczynami i Jasonem.
- Ich też podwiozę.-zaśmiał się.
- Ok. Jesteś taki uparty jak Riker.-teraz ja się śmiałam. 
- Ok zbieraj przyjaciół i jedziemy.
Zadzwoniłam do Raini i Bridgit i powiedziałam im, że dziś pojedziemy samochodem. Przyszli po pięciu minutach. Ja i Ell czekaliśmy przed domem. Podeszłam do znajomych, a chłopak opierał się o samochód.
- Hej.-powiedziałam.
- Hej.-odpowiedzieli i podeszliśmy do samochodu.
- Cześć.-przywitał się z nimi Ratliff.
- Ellington??!!!-krzyknęli, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Dużo się wczoraj działo. Powiem wam później, a teraz wsiadajcie.-powiedziałam.
Gdy wszyscy już wygodnie siedzieli pojechaliśmy się. Zatrzymaliśmy się przed domem Lynchów.
- Poczekajcie chwilę, pójdę się przebrać i zaraz wracam-powiedział Ratliff i wyszedł. Po pieciu minutach wrócił ubrany tak.
Pojechaliśmy do szkoły. Ja przez ten czas przeglądałam notatki z angielskiego, a Raini pisała SMS-y. Po chwili byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy wszyscy z samochodu. Przytuliłam Ellingtona i poszłyśmy do budynku. Gdy weszłyśmy do środka udałyśmy się w stronę szafek. Tam spotkałyśmy BT. 
- Hej.-powiedział uśmiechnięty Ross i mnie przytulił.
- Hej.- odpowiedziałam. 
Miny wszystkich zebranych O.O. Oboje z Rossem zaczęliśmy się śmiać. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek na lekcje. Pierwsza lekcja to angielski. Poszliśmy grupką do sali. 
-------------------------------------------------------------------------------------
Co sądzicie o tym rozdziale. Dziś się nie rozpisuje, bo nie mam czasu. Przepraszam was za powtórzenia, ale nie miałam czasu tego poprawiać. Proszę o komentarze.
 Efelin♥