wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 15

Rozdział 15

*Oczami Laury*
          Gdy doszliśmy do klasy usiadłam obok Raini i zaczęłam się rozpakowywać. Nagle zauważyłam, że nie mam zeszytu do angielskiego. Pewnie zostawiłam go w samochodzie Van (bo nim jechali razem z Ellem-od autorki). Zadzwonił dzwonek na lekcje. Po chwili do sali wszedł pan Brown. Jest bardzo miły i troszczy się o uczniów. Przywitaliśmy się z nim. Zaczął sprawdzać uczniom zadania. Usiadłyśmy z Raini w ostatniej ławce więc trochę poczekamy. Nagle ktoś zapukał i otworzył drzwi. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. W drzwiach stał Ell. 
- W czym mogę pomóc?- zapytał go pan Brown.
- Mogę prosić na chwilę Laurę Marano?
- A kim pan jest?-zapytał powtórnie.
- Ellington Ratliff. Jestem jej kuzynem.-odpowiedział Ell.
Nauczyciel spojrzał na mnie, a ja tylko kiwnęłam głową na tak.
- Dobrze. Laura możesz na chwilę wyjść.-oznajmił mój nauczyciel.
Wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku dwudziestolatka. 
- Cześć Ell o co chodzi?-zapytałam.
- Zostawiłaś w samochodzie zeszyt. Przyniosłem ci go. I jeszcze telefon Raini.
- O. Dzięki. Właśnie jest mi potrzebny. A telefon przekażę Raini. 
- Ok. Idź już, bo będziesz miała problemy.-dodał i poszedł.
Wróciłam na miejsce i podałam komórkę Raini. 30 minut później zadzwonił dzwonek na przerwę. Udaliśmy się do naszych szafek. Tam wszyscy zaczęli męczyć mnie i Rossa, żebyśmy im powiedzieli o co chodzi. Wytłumaczyliśmy im wszystko od początku. Skwitowali to jednym, krótkim ,,WOW". Po lekcjach ruszyliśmy do domu.
- Idziesz od razu do domu?-zapytała mnie Bella
- Nie. Muszę jeszcze pogadać z Rikerem.-odpowiedziałam.
- Aha. Zaraz. Kto to Riker?
- Mój najstarszy brat.- powiedział Ross.
- Po co chcesz z nim gadać?-zapytał Calum.
- Nie mogę powiedzieć. To jego prywatne sprawy.-powiedziałam.
- Aha.
- Chodź Laura. Jesteśmy już u mnie.- oznajmił Ross i pociągnął mnie za rękę.
Otworzył drzwi do domu i weszliśmy do środka. 
- Hej. -powiedziała Rydel.
- Cześć, jest Riker?-zapytałam.
- Tak, u siebie. 
- Ok, to idę do niego. Jestem tylko na chwilę.- powiedziałam i poszłam na górę.
Stanęłam pod drzwiami Rikera i zapukałam.
- Proszę.-usłyszałam.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Cześć Riker. Przyszłam porozmawiać. Sam wiesz o czym.
- Tak wiem. Siadaj.-powiedział smutno zazwyczaj pogodny chłopak.
- To o niej mi mówiłeś od początku?-zapytałam gdy już usiadłam.
- Tak.-odpowiedział.
- Od kiedy to trwa?
- Od kiedy miałem 10 lat.-odparł.
- Serio?? Ale czemu jej nie powiedziałeś?
- Bo ona nic do mnie nie czuła.-zasmucił się jeszcze bardziej.
- Jak doszło do tego, że się w niej zakochałeś?-zapytałam.
- W szkole na muzyce klasy były mieszane. Chłopcy siedzieli z dziewczynami. Ja siedziałem z Van. Po jakimś tygodniu ci co ze sobą siedzieli zaczęli ze sobą chodzić dla szpanu. Więc ja z twoją siostrą nie chcieliśmy być wyśmiewani i również zaczęliśmy ze sobą chodzić. Nie uwierzyli nam, że chodzimy i kazali się pocałować. Zrobiliśmy to, bo byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Gdy nasze usta się złączyły poczułem jakby miliony motyli latało mi w brzuchu. To było wspaniałe uczucie. Później starałem się ukryć to uczucie i udawało mi się. Dopiero gdy wyjechaliście prawie zwariowałem. Rydel miała pokój koło mojego i mówiła mi nie raz, że budziła się w nocy, a ja mówiłem coś bez sensu. Raz nawet krzyknąłem, że kocham Vanessę. Później się już uspokoiłem. Ale to nie znaczyło, że zapomniałem.-opowiedział.
- Wow. Nie widać tego po tobie.-powiedziałam
- Nie ważne.  Nie mówmy już o tym.
- Ok. W środę robię Van urodziny. Przyjdziesz?-zapytałam.
- Raczej nie, ale dam jej prezent.-powiedział.
- Szkoda, ale rozumiem cię. Muszę iść, Van pewnie się martwi. Wiesz jaka jest.
- Oj wiem. Odprowadzić cię?-zapytał.
- Nie trzeba.
- I tak cię odprowadzę.-zaśmiał się.- Ross też chętnie pójdzie.
- Dobra. Chodź.-powiedziałam i wyszliśmy z pokoju.
Gdy byliśmy w salonie Riker zapytał Rossa czy idzie z nami. Chłopak się zgodził i wyszliśmy.
- Gdzie Ell?- zapytałam.
- U was.-zaśmiał się Riker.
- Aha. Czyli wy też idziecie do nas.-odpowiedziałam.
- Ok.-powiedział Ross.
- A mnie już nikt nie zapyta o zdanie?-zapytał Riker.
- Nie-odpowiedzieliśmy równo z Rossem.
- No wiecie co?- powiedział.
- Wchodzimy chłopaki.-oznajmiłam gdy byliśmy pod drzwiami.
Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka. Skierowaliśmy się do salonu. Tam zastaliśmy moich rodziców, Vanessę i Ellingtona. Siedzieli na kanapie i rozmawiali o czymś. Gdy nas zauważyli przestali.
-  Dzień dobry.- powiedzieli równo chłopcy.
- Cześć.-odpowiedzieli moi rodzice. - Vanessa, idź z przyjaciółmi do pokoju. Ja i tata musimy porozmawiać na osobności z Laurą.
- Dobra.- Zgodziła się niechętnie Van.- Chodźcie.- dodała i wyszli.
Zostałam sama z rodzicami. Usiadłam na kanapie.
- O co chodzi?- zapytałam.
- Ellington będzie z nami mieszkał.-powiedział tata.
- To świetnie! Kiedy się wprowadza?
- Po urodzinach Van. Zawołaj ją.- powiedziała mama.
Poszłam na górę do pokoju dziewczyny. Otworzyłam drzwi.
- Chodź Vanessa. Mama cię woła.- powiedziałam szybko widząc, że moja siostra ma ochotę, rzucić się na Rikera, który stał na przeciwko niej z łobuzerskim uśmiechem.
- Jeszcze się policzymy.- warknęła w stronę chłopaka i wyszła za mną z pokoju.
- O co chodzi?- zapytała gdy już byłysmy w salonie.
- Chodzi o to, że musicie przygotować pokój dla Ellingtona. Która z was się tego podejmie?- zapytał tata.
- Ja nie mam czasu. Szkoła i jeszcze serial. Niech Van to zrobi.- powiedziałam szybko.
- Ok. Mogę się tym zająć. Ale jest jeden problem. Nie wiem co Ell lubi.- powiedziała moja siostra.
- Poradzisz sobie słonko.- pocieszała ją mama.- My z tatą wyjeżdżamy.  Wrócimy dopiero za tydzień, czyli w środę. Do zobaczenia.
- Szkoda.
- My musimy już iść. Taksówka czeka.- powiedzieli i wyszli.

- Ok. Ja muszę wyjść gdzieś z chłopakami. Pa Van.- powiedziałam gdy chłopcy zeszli na dół. 
- Ok. Tylko nie wracaj za późno.
- Van wiem, że się o mnie martwisz, ale jestem już prawie dorosła.- powiedziałam.
- No właśnie, prawie.- zaśmiała się- Odpowiadam za ciebie mała. Pilnuj jej Ell.- ostatnie zdanie powiedziała Ellingtonowi do ucha.
- Ok.- zaśmiał się chłopak.
- Przecież słyszałam co mówiłaś.- powiedziałam oburzona, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Gdy skończyli wyszliśmy we czwórkę zostawiając Van samą.  Mieliśmy się spotkać z naszą paczką, Lynchami i Scottami w pizzeri. Gdy doszliśmy na miejsce zastaliśmy tam wszystkich. Dosiedliśmy się i zaczęłam opowiadać im o jutrzejszej urodzinowej imprezie Vanessy. Gdy mieliśmy cały plan rozeszliśmy się do domów. Imprezę mieliśmy zrobić o 14.00 Lynchowie mieli zostać u nas na noc. W salonie zastałam Van, która rozklejała się przy jakimś filmie. Poszłam odrobić zadanie. Dobrze, ze nie ma jutro lekcji, bo muszą pomalować szkołę. Inaczej nasz plan by się nie udał. 
-------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć. Przepraszam was od razu za takie opóźnienie, ale mam jakiegoś pecha. Znowu rozdział mi się skasował. Miałam właśnie go skopiować, żeby zrobić kopię, a zamiast tego przez przypadek wcisnęłam wklej. Jeszcze raz przepraszam. :(  Rozdział jest krótszy niż zazwyczaj. Ale dopiero skończyłam go pisać. W następnym będą urodziny Van. Jakie rzeczy wyniknął z tych urodzin. O tym jeszcze nie teraz. To tyle. (Chyba) 
Efelin♥


4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem. Może się wyrobie do wtorku.
      Efelin♥

      Usuń
  2. Rozdział wyszedł cudowny czekam na kolejny. Pozdrawiam i zapraszam do mnie ^^

    OdpowiedzUsuń