Rozdział 13
*Oczami Vanessy*
Następnego dnia
Następnego dnia wstałam o 7.00. Poszłam do łazienki. Tam umyłam się i ubrałam w to. Bo było ciepło.
Poszłam do kuchni. Zastałam tam mamę i tatę. Akurat jedli omlety. Wzięłam swoja porcję i usiadłam obok nich. Tak dawno nie mieliśmy czasu porozmawiać. Zaczęliśmy rozmowę. Pytali się co się działo przez te kilka dni. Opowiedziałam im. Wiedzą, że mam przyjaciół. Niestety nie mogę powiedzieć im nazwiska. Gdy zjadłam włożyłam talerz do zmywarki i poszłam do swojego pokoju. Po chwili zadzwoniła moja komórka. Okazało się, że to Stefanie. Zaprosiła mnie do siebie popływać. Zgodziłam się i wzięłam potrzebne rzeczy. Zajrzałam do pokoju Laury. Jeszcze spała. Mogłam się domyślić. W weekendy straszny z niej śpioch. Poszłam do domu mojej kuzynki. W domu została sama Laura, ponieważ rodzice poszli już do pracy. Przechodziłam właśnie koło domu Lynchów. Spojrzałam w tę stronę. Na masce samochodu leżał Riker grał na gitarze. Był ubrany tak. Gdy usłyszał kroki usiadł i popatrzył w moją stronę. Chyba lekko się zdziwił. Nie dziwię się. Wczoraj byłam w szpitalu, a już dziś idę sobie chodnikiem. Słyszałam od dziewczyn i Mitchella, że był w szpitalu. Szybko odwróciłam głowę w inną stronę, a on znów położył się na masce samochodu i zaczął grać. Widziałam jednak jak kątem oka obserwował mnie. Gdy weszłam na podwórko Scottów przestałam spoglądać na Rikera, ale zapewne zdziwił się, że zadzwoniłam do drzwi jego sąsiadów. Po chwili drzwi Scottów się otworzyły, a za progiem stała Elizabeth.
- Van!!!-krzyknęła i przytuliła mnie z całej siły.
- Liz!!-powiedziałam i odwzajemniłam gest.
Mała puściła mnie,a po chwili w drzwiach stanęła Stefanie.
- Van!!- powiedziała i zrobiła to samo co jej siostra.
- Stefie!!-krzyknęłam.
- Jak my się dawno nie widziałyśmy.-powiedziała Lizy.- Pójdziesz ze mną na spacer? Proszę. Bo dziewczyny nigdy nie chcą ze mną pójść.
- Ok. To Stefie za chwilę przyjdziemy.-zgodziłam się.
Złapałam Lizy za rękę i wyszłyśmy z posesji Scottów. Mała chciała iść w stronę gdzie mieszkali Lynchowie. Gdy przechodziłyśmy koło ich domu Liz spojrzała na siedzącego chłopaka i zaczęła piszczeć:
-Aaaaaaaa!!
Uświadomiłam sobie nagle, że kilka dni temu gdy rozmawiałam z małą przez telefon powiedziała mi, że jest fanką zespołu R5. Lizy pociągnęła mnie w stronę Rikera, a ja zastanawiałam się, czemu na jego miejscu nie siedzi na przykład Ross czy Rocky. Gdy stałyśmy już przed chłopakiem Liz krzyczała:
- Riker Lynch, Riker Lynch!!
- Fanka.-powiedziałam krótko gdy mała skończyła krzyczeć.
- Czyli mam rozumieć, że tylko ty z twojej rodziny mnie nie lubisz?-zapytał.
- Może... To moja kuzynka Elizabeth... To może dasz jej autograf...-zaczęłam- kotku.-dodałam uśmiechając się łobuzersko.
- Hej Elizabeth. Van masz coś do pisania i jakąś kartkę?
- Tak.-powiedziałam podając mu niebieski długopis i kartkę.
- Ooo. Jakie to słodkie. Dalej pamiętasz jaki jest mój ulubiony kolor.-powiedział i podał Lizy podpisany papier.
- Yyy. Wzięłam pierwszy lepszy- broniłam się słabo.
- Jasne, jasne-teraz to on miał łobuzerski uśmiech.
- Spiep***j człowieku.-powiedziałam mu na ucho.- Chodź Liz. Stefanie będzie się martwić.-dodałam kierując te słowa do Elizy.
- Już??- zapytała smutna.
- Nie przejmuj się kotku. Jeszcze kiedyś poznasz całe R5 i Rylanda. Przecież mieszkacie po sąsiedzku.- powiedziałam- Nie zazdroszczę ci Rikera.-dodałam tak, żeby nie usłyszała. Za to chłopak usłyszał.
Poszłyśmy do domu. Tam czekała na nas Stefie. Poszłam do łazienki i przebrałam się w strój kąpielowy.
W salonie zastałam również przebraną Stefie.
I Lizy.
Poszłyśmy za dom gdzie był basen. Postanowiłyśmy nie pływać tylko się opalać. Długo to jednak nie trwało, bo na podwórku Lynchów rozległo się trzaskanie drzwiami. Spojrzałyśmy w tamtą stronę i zobaczyłyśmy: Rylanda w granatowych kąpielówkach, Rossa w żółtych, Rockiego w jasnozielonych, Ratliffa w ciemnozielonych i Rikera w różowych. Tak w różowych. I to tak mocno różowych, że można było oślepnąć. Zaczęli się wygłupiać. Stefie patrzyła na nich jak zahipnotyzowana.
- No gadaj, który ci się podoba? - zapytałam.
- Żaden. Po prostu patrzę- zaczęła, ale popatrzyłam na nią wzrokiem ,,Mnie nie oszukasz" i zaczęła mówić- No dobra. Ten w jasnozielonych kąpielówkach.
Wstałam i podeszłam do ogrodzenia.
- Hej chłopaki.-powiedziałam, a oni na mnie spojrzeli.-Chcecie poznać moje kuzynki?
-Hej Van. Jasne już idziemy. Możemy przyjść z Ryd i naszą rodziną?
- Jasne.-powiedziałam i wróciłam do dziewczyn.- Widzisz. Mówiłam, że poznasz R5.-skierowałam te słowa do Liz.
Po chwili pojawiło się dziewięć osób. Wśród nich byli Bridgit i Jason.
- Van!!!-krzyknął mały, wskoczył mi w ramiona i przytulił, a ja odwzajemniłam jego gest.
- Hej Jason. Hej Bridgit.-powiedziałam gdy chłopak mnie puścił.
- Yyy. To wy się znacie??-zapytał Riker.
- To moi sąsiedzi geniuszu.-odpowiedziałam sarkastycznie.
- No więc to jest Leo.- powiedziała Rydel pokazując szatyna średniego wzrostu.
- Cześć. A teraz poznajcie moje kuzynki.- Stefanie-pokazałam starszą- i Elizabeth... wasza fanka-powiedziałam pokazując na młodszą.- To Rydel, Ryland, Ross, Ellington, Riker i Rocky. Jak widzę resztę już znacie.
Gdy mówiłam ich imiona każdy mówił ,,Hej". Wszyscy usiedli koło basenu i zaczęli rozmawiać. Po 30 minutach już wiedzieliśmy o sobie większość rzeczy. Później zadzwonił mój telefon. Dzwonił Mitchell. Odeszłam na bok i odebrałam.
- Hej kotku. Może pójdziemy gdzieś dziś?-zapytał.
- Hej. Przykro mi, ale dziś się nie spotkamy. Jestem teraz u rodziny, a później muszę porozmawiać o czymś z Laurą. Ale możemy spotkać się kiedy indziej.
- Dobra to pa.-powiedział i się rozłączył.
Odwróciłam się i wpadłam na kogoś. Był to Riker. Wstałam z chłopaka zdenerwowana.
- Czemu podsłuchujesz moje rozmowy??
- Masz do mnie pretensje? To ty na mnie lecisz.-zaśmiał się.
- Chyba cię pogięło.
- Wiesz jaki masz problem? Nie znosisz krytyki.
- Jakbym jej słuchała tyle razy co ty to pewnie bym nie wytrzymała.-powiedziałam skruszona.
- Ja przynajmniej jestem przystojny.
- Nie będę z tobą dyskutować.
- Czemu? Bo przegrasz?-zapytał z triumfalną miną.
- Nie. Boję się, że nie wytrzymam.
- Co? O.o
- Serio chcesz wiedzieć?-zapytałam.
- Tak.
- Ok. Boję się, że nie wytrzymam i...-powiedziałam uwodzicielsko. Jego mina O.O.Bezcenne.- Zrobię to.-dokończyłam i popchnęłam go do basenu.
Nie spodziewał się. Zaczął się topić. Wskoczyłam do basenu i podpłynęłam do niego. W tej chwili on złapał mnie w pasie i zaczął przytulać.
- Popie******y debil!!!-krzyknęłam i wyszłam z basenu.
- Bałaś się o mnie.-powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy i również wyszedł z basenu.
- Jesteś chory.- krzyknęłam i dałam mu z liścia.
Przestałam nad sobą panować. Wszyscy na nas patrzyli od początku kłótni. Ich miny OoO. Pobiegłam po swoje rzeczy, przebrałam się w łazience. Riker cały czas walił w drzwi. Gdy się przebrałam otworzyłam drzwi na oścież i walnęłam nimi Rikera w nos. Zdenerwowana wróciłam do domu. Tam zastałam Laurę, a adrenalina mi trochę opadła. Pobiegłam do pokoju i zaczęłam płakać. Sama nie wiem czemu płakałam. Może dla tego, że przyjaźniłam się z takim idiotą. Około 10.00 przestałam płakać i poszłam do łazienki poprawić makijaż i uczesać włosy. Później poszłam do salonu i usiadłam na kanapie obok Laury. Zapytała mnie gdzie byłam i czemu przyszłam taka zdenerwowana. Opowiedziałam jej o wszystkim co się dziś działo. Oglądałyśmy telewizję do 13.00. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Przypomniałam sobie, że mieli przyjść Lynchowie. Aż się zagotowałam myśląc, że będzie z nimi ten debil. Poszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam Rikera uśmiechającego się od ucha do ucha.
- Bolało?-zaśmiałam się.
- A jak myślisz kotku?-odpowiedział.
- Jeszcze raz powiesz do mnie kotku, a nie ręczę za siebie.-powiedziałam.
- Kotku.-odpowiedział.
Zrobiłam krok do przodu, ale ktoś mnie zatrzymał. Była to Rydel, która weszła pomiędzy mnie a Rikera.
- Wejdźcie.-powiedziałam i wpuściłam ich do środka.- To Ross ty idź do salonu, a my musimy jeszcze porozmawiać.
Gdy chłopak wykonał mój rozkaz poszliśmy do mojego pokoju i zaczęliśmy rozmyślać co im powiemy. W końcu wymyśliliśmy. Podeszłam jeszcze do szafki i wyciągnęłam kilka płyt. Zeszliśmy do salonu. Tam ujrzeliśmy Rossa i Laurę rozmawiających ze sobą w najlepsze.
- Siadajcie powiedziałam do reszty i usiedliśmy na wolnych miejscach. Usiadłam koło Rydel i Rockiego. Ale Riker wepchał się między mnie i szatyna więc teraz siedziałam między Rydel i Rikerem.
- Co ty robisz? Masz tyle miejsca. Musisz siadać tu?- zapytałam.
- Tak. A co?-odpowiedział.
Już miałam powiedzieć coś niemiłego, ale Ryd mi przerwała.
- Możecie przestać się kłócić. To wasza druga kłótnia dzisiaj. Dajcie już spokój.
- Ok.-odpowiedzieliśmy razem.
-----------------------------------------------------------------------------------
Cześć. Jak już napisałam. Rozdział dodaje jednak dziś. Trochę mi się nie podoba, ale cóż. No więc. Po pierwsze. Sorry za niektóre zwroty. Chyba wiecie o które chodzi, ale miałam ochotę na coś mocnego, a nie tylko na takie teksty jak wtedy gdy Ross i Laura się kłócili. Po drugie. Wiem, że trochę się spóźniłam, ale znacie powód. Po trzecie. Wiem co mniej więcej będzie w następnym rozdziale, ale jeszcze wam nie powiem, bo nie wiem jak długi mi wyjdzie. To chyba tyle. A i proszę o komentarze. To mi pomaga.
Efelin♥
AMAZING
OdpowiedzUsuńjestes swietna w tym jak piszesz BOSKI rozdział i czekam na next
OdpowiedzUsuń