Rozdział 10
*Oczami Laury*
Następnego dnia
Obudził mnie budzik. Wstałam i poszłam do łazienki. Tam wykonałam poranne czynności. Ubrałam się w to. Później poszłam do kuchni i zrobiłam gofry, bo dziś moja kolej na śniadanie. Po chwili na dół zeszła Van, a później rodzice. Gdy skończyłam usiedliśmy do stołu. Zjedliśmy rozmawiając o tym co działo się przez te kilka dni. Oczywiście pominęłam to, że mam wroga i co chwilę się z nim kłócę. Po śniadaniu poszłam do szkoły z moimi przyjaciółmi. Na pierwszej lekcji siedziałam z Raini. Ona powiedziała mi, że dziś idziemy na plan, żeby poznać resztę obsady. Ucieszyłam się. Na przerwie udaliśmy się do swoich szafek. Podeszłam do 3 i wyjęłam książki. Gdy się obróciłam zobaczyłam BT na czele z Rossem. Chłopak podszedł do mnie. Chyba miał ochotę na kłótnie.
-Cześć mała.-powiedział.
-Cześć blondi.-odpowiedziałam.
- Wiesz. Podobno sen poprawia urodę. Cierpisz na bezsenność?
- Idź do Biedronki, połóż głowę na wagę i wciśnij burak.
- Wiesz myślałem, że jesteś głupia, ale myliłem się, jesteś debilką.
- Daj mi swoje zdjęcie, bo mój tata składa rower i nie wie jak wygląda pedał.-powiedziałam, a dziewczyny zaczęły się śmiać. Chłopcy ledwo się powstrzymywali.
- Co tu się dzieje?-spytała dyrektorka.
-Nic,nic.-odpowiedzieliśmy wszyscy.
- Jasne.-odpowiedziała sarkastycznie.- Laura i Ross. Mój gabinet jest koło sekretariatu. Macie tam iść i czekać, aż sekretarki was do mnie wpuszczą.
Zrobiłam przerażoną minę. Ross nie wiele sobie robił z tego co powiedziała pani Smith. Pewnie nie raz był w takich miejscach. Dyrektorka poszła. Ja odłożyłam książki do szafki.Wiedziałam, że nie zdążę na lekcje. Poszłam w kierunku sekretariatu. Usłyszałam kroki za sobą. Domyśliłam się, że to ten blond włosy głupek. Z naprzeciwka zauważyłam dwóch szatynów. Gdy byli bliżej rozpoznałam ich. Byli to Rocky i Ryland. Podeszłam do nich.
- Hej.-powiedziałam.
- O, Laura. Hej. Gdzie idziecie?-spytali.
- Yyy, jacy my?
- No ty i Ross.
- Idziemy do dyrektorki.-usłyszałam za sobą głos Rossa.
- Co?? Czemu??-spytał Ryland.
- Mała kłótnia między szafką 3, a szafką 8 miała więcej widzów niż się spodziewaliśmy.-powiedziałam.
- Z kim się Ross kłócił?-spytał Rocky.
Razem z blondynem spojrzeliśmy na niego wzrokiem ,,Serio Rocky? Serio?"
- Z Laurą gamoniu!-krzyknął Ry.
- Aaa. Trzeba było tak od razu.
- Dobra ja spadam, bo będę miała jeszcze większe kłopoty. -powiedziałam i ruszyłam, a Ross za mną.
Gdy byliśmy już w sekretariacie usiedliśmy na krzesłach i czekaliśmy. Po kilku minutach sekretarka zawołała:
- Laura Marano i Ross Lynch proszeni do gabinetu.
Trochę się denerwowałam. Weszliśmy do gabinetu i usiedliśmy na krzesłach na przeciwko pani Smith.
- Słuchajcie. Daruje wam tą kłótnie, ale musicie coś zrobić. Jak wiecie w sobotę jest szkolny bal, a ktoś musi na nim zaśpiewać. Oboje macie talent. Napiszcie jakąś piosenkę i zaśpiewacie ją na zabawie. Twoje rodzeństwo też występuje. I nie ma nie. Musicie.
-Ale...-zaczęła Laura.
- Nie ma żadnego ale. A teraz idźcie.-powiedziała dyrektorka.
- Słuchajcie. Daruje wam tą kłótnie, ale musicie coś zrobić. Jak wiecie w sobotę jest szkolny bal, a ktoś musi na nim zaśpiewać. Oboje macie talent. Napiszcie jakąś piosenkę i zaśpiewacie ją na zabawie. Twoje rodzeństwo też występuje. I nie ma nie. Musicie.
-Ale...-zaczęła Laura.
- Nie ma żadnego ale. A teraz idźcie.-powiedziała dyrektorka.
*Oczami Rossa*
Myślałem, że rozwalę ten gabinet, ale postanowiłem się wstrzymać i wyżyć się dopiero w domu. Wstałem pociągnąłem Laurę za rękę i wyciągnąłem z gabinetu. Ona była tak oszołomiona, że nie wiedziała co się dzieje wokół. Ponieważ lekcje się już skończyły wyciągnąłem ją ze szkoły i ruszyłem w kierunku mojego domu. Nie wiedziałem gdzie mieszka więc otworzyłem drzwi i weszliśmy. Tam zastaliśmy Rydel i jej chłopaka. Siedzieli w salonie i znów się całowali. Tym razem postanowiłem im przeszkodzić.Wszedłem do salonu i pociągnąłem za sobą Laurę, którą cały czas trzymałem za rękę. Rydel i jej chłopak nas usłyszeli, bo spojrzeli w naszą stronę. Mina Rydel była bezcenna.
- Ross?? Laura?? Wy przyszliście razem?? I się nie pozabijaliście??- zapytała zdziwiona.
- Długa historia. Laura żyjesz?
- Co?? Gdzie my jesteśmy??-zapytała Laura.
- U mnie w domu. Wreszcie się obudziłaś. Przyciągnąłem cię tu aż ze szkoły.-odpowiedziałem,.
- Aha. O, cześć Rydel. Cześć yyy-powiedziała.
- To jest Daniel.-oznajmiła Rydel.-Daniel poznaj mojego młodszego brata Rossa i Laurę moją przyjaciółkę.
- Cześć.-powiedzieliśmy razem z Laurą.
- Przestań mówić w tym samym momencie-znów powiedzieliśmy równocześnie.
- Przestań.-krzyknęliśmy.
-Oboje przestańcie.-powiedziała Rydel, a my ucichliśmy.- Daniel to mój chłopak.
- Domyśliliśmy się.-powiedział Rocky, który wszedł do pokoju razem z resztą rodziny oprócz rodziców.
- Ale zaraz. Czemu Ross przyszedł z Laurą?-zapytała Rydel.
Opowiedzieliśmy im całą historię, a później lepiej zapoznaliśmy się z Danielem. Po jakiejś godzinie ktoś zadzwonił do drzwi. Rydel poszła otworzyć. Po chwili wróciła do salonu z jakimś chłopakiem i Vanessą.
- Hej-powiedzieliśmy.
- Cześć. Chciałam wam kogoś przedstawić.-powiedziała Van.- To jest mój chłopak Mitchel.
Gdy to powiedziała wszyscy zrobiliśmy zdziwione miny. Po chwili Riker wstał i podszedł do chłopaka.
- Cześć. Jestem Riker. Przyjaciel Vanessy.-powiedział.
- Nie zgóbiłeś jakichś słów?-zapytał Rocky.
- A no tak. Najlepszy przyjaciel Vanessy.-poprawił się Rik.
- Nie o to mi chodziło.-powiedział rozbawiony Rocky.
- Weź się przymknij.-krzyknął Riker.- Ja muszę iść do pokoju napisać piosenkę dla zespołu.Pa.
Wszyscy trochę się zdziwiliśmy zachowaniem Rikera.
- Co mu się stało?-spytała Van.
- Może ma już trochę dość tych niespodzianek. Najpierw dowiedział się, że jego siostra ma chłopaka, później, że ja i Ross mamy pisać piosenkę, a na końcu, że jego najlepsza przyjaciółka ma chłopaka.-powiedziała Laura.
Później poznaliśmy wszyscy Mitchela.
- Wiecie co ja pójdę pogadać z Rikerem.-oznajmiła Laura.
Poszła po schodach na górę.
*Oczami Laury*
Zapukałam do pokoju Rikera. Skąd wiedziałam, że to jego pokój? Na drzwiach pisało Rik. Ze środka usłyszałam ciche proszę. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Usiadłam na krześle na przeciwko Rikera.
- Co się stało?-zapytałam.
- Wiesz myślałem nad tym wszystkim co się dziś dowiedziałem. Za dużo tych niespodzianek.-powiedział smutny.
- Ale nie to cię martwi.-stwierdziłam.
- Chodzi o to, że.Czekaj.-gdy to powiedział podszedł do drzwi. Otworzył je na oścież. Za nimi stał Ryland. -Młody nie podsłuchuj!-krzyknął.
Ryland sobie poszedł, a Riker znów usiadł na łóźku.
- No więc chodzi o to, że...
------------------------------------------------
No hej. Co tam. Sorry, że nie było długo rozdziału. Ale na początku nie miałam weny. A teraz co do rozdziału. Uważam, że jest trochę głupi i nudny. I przepraszam, że jest krótki, ale chciałam zakończyć go w tym momencie. Jak myślicie co powie Riker? To chyba tyle do rozdziału. A teraz mała prośba. Proszę abyście w komentarzach pisali linki do swoich blogów i blogów które polecacie. Róbcie tak zawane ,,Chamskie reklamy". To tyle.
Ewcia♥
Pisz nexta
OdpowiedzUsuńZAJEbIASZCZY ! :****
OdpowiedzUsuńmam prośbę do was. Proszę abyście zagłosowali w ankietach bo nie do końca wiem jakie zrobić pary.
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na nex
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://elciatyc.blogspot.com
Czytam twojego bloga. Jest super.
OdpowiedzUsuń